Zdjęcie: Fight24
fot.
Udostępnij:

Corey Anderson: Kilka dni po walce z Błachowiczem zabrała mnie karetka

Corey Anderson (13-5) niedawno zdecydował, że kolejne swoje boje będzie toczył w Bellatorze. Zawodnik z Illinois do tej pory walczył w UFC. Dostał się tam przez program The Ultimate Fighter, gdzie wygrał wszystkie cztery walki. Jego bilans w największej organizacji na świecie wynosi 9 zwycięstw. Górą wychodził w starciach z takimi zawodnikami jak Fábio Maldonado (26-14), Glover Teixeira (31-7), czy Jan Błachowicz (26-8). Pięciokrotnie musiał jednak uznawać wyższość rywali. Pokonywali go Maurcio Rua (27-11-1), Jimi Manuwa (17-6), czy Ovince St. Preux (24-14). Anderson ostatnio w klatce był widziany w lutym podczas UFC Rio Rancho. Przegrał wówczas rewanżowy pojedynek z Janem Błachowiczem przez nokaut już w pierwszej rundzie.

Dostałem diagnozę o poważnej chorobie serca

Po nokaucie zostało mi zszyte rozcięcie nad brwią i powiedziano mi, że muszę odpocząć 7 dni. To było coś dziwnego, bo kiedy cię znokautują masz 60-90 dni bezczynności. Sześć dni później pamiętam, że szedłem z moim przyjacielem do ciężarówki. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Musiałem oprzeć się o jego ciężarówkę, ponieważ nie byłem w stanie utrzymać równowagi. Tu urywa mi się film. Przytomność odzyskałem dopiero w karetce. Nade mną stali sanitariusze oraz moja żona. Nie wiedziałem co się stało. Uzyskałem odpowiedź, że zemdlałem i uderzyłem głową w ziemię. – Mówi Anderson

Po pobycie w szpitalu Anderson dowiedział się, że miał wstrząs mózgu. Twierdziło tak sześciu na siedmiu lekarzy. Jeden doktor postawił mu znacznie poważniejszą diagnozę. Poinformował byłego zawodnika UFC, że jego serce się zatrzymało, a problemy sięgały znacznie głębiej niż tylko uraz głowy. Miał bardzo dużą zawartość tropeiny, a to miało związek z sercem, a nie z głową.

Według Andersona, lekarz wykonał serię testów na jego sercu i ostatecznie poprosił o chirurgiczne wszczepienie rejestratora, który monitorowałby rytm serca przez dłuższy okres czasu.

Odmówiłem. Powiedziałem, że nie wkładasz mi nic do klatki piersiowej. Oni stwierdzili, że muszą. Mimo, że wszystkie testy wyszły negatywnie, oni usilnie chcieli mi to wszczepić. – twierdzi Corey.

Anderson w końcu szukał innej opinii i każdy lekarz, którego widział po tym, jak uwierzył, że mógł cierpieć na potencjalnie trwający całe życie problem z sercem, powiedział mu, że wszystkie jego problemy wynikały z nokautu w lutym.

Fałszywa diagnoza

Ostatecznie to był tylko wstrząs mózgu – ujawnił Anderson

To była przerażająca męka, ale mimo, że Anderson chciał się rozzłościć na lekarzy, którzy go źle zdiagnozowali, z ulgą odkrył, że nie jest już w niebezpieczeństwie. Nawet po wstrząsie mózgu, Anderson mówi, że po zemdleniu przy tej jednej okazji, jeszcze tylko dwa razy doznał objawów zanim znów poczuł się sobą.

Pewnego razu kładłem się na kanapie, kiedy jeszcze dochodziłem do siebie, zanim dali mi zgodę na wszystko. Usiadłem zbyt szybko i byłem cały blady. Innym razem robiłem walkę z cieniem i dostałem szybkiego zawrotu głowy na sekundę. Usiadłem, zanim zrobiło się zbyt źle. To były jedyne dwa incydenty, które miałem i oba w ciągu tego miesiąca, kiedy zemdlałem. Od tego czasu nie miałem żadnych problemów – twierdzi.

Pieniądze zdecydowały

Amerykanin zdradza, że dostał ofertę kolejnej walki w UFC, którą bez wahania zaakceptował. Niestety jego rywal doznał kontuzji i z walki finalnie nic nie wyszło. Z czasem UFC powróciło z nowym przeciwnikiem. Anderson długo zastanawiał się nad swoją przyszłością w sporcie, szczególnie po tak przerażających przeżyciach, gdy naprawdę wierzył, że jego kariera mogła się skończyć.

Wszystkie walki, które brałem wcześniej nie były dla pieniędzy. Powiedziałem to mojemu menadżerowi. Nie chodzi o pieniądze, chcę być najlepszy. Teraz, gdy już przeszedłem przez to wszystko, mam żonę, mam dziecko, uświadomiłem sobie, że bycie najlepszym nie jest w stanie zapłacić mi rachunków. Pieniądze, które mi płacono, nie pomogą mojej rodzinie w rozwoju. Nie dadzą nam lepszego życia, kiedy skończę karierę. Na koniec będziemy mieć w domu mistrzowski pas, ale nie będziemy mieli nic na koncie bankowym. Wtedy zadzwoniłem do swojego menadżera Aliego Abdelaziza i poprosiłem go, żeby dowiedział się czy UFC będzie chciało renegocjować kontrakt, żeby zaoferować mi trochę więcej pieniędzy. Ali powiedział mi, że nie chcą. Zadał mi pytanie, czy jeśli zostałbym zwolniony z UFC i gdzieś indziej dostałbym więcej pieniędzy, czy zaakceptowałbym to.  Od razu odpowiedziałem: Tak, jeśli uda nam się zdobyć więcej pieniędzy, to zróbmy to.

Anderson w tym momencie był w Kalifornii, gdzie pomagał Danielowi Cormierowi (22-3) w przygotowaniach do walki ze Stipe Miociciem (20-3) na UFC 252. Tuż po sparingu z „DC” Corey dostał telefon od menadżera. „UFC chce cię zwolnić. Na stole jest duża oferta od Bellatora. Proponują duże pieniądze oraz bonus za wygraną. Są to większe pieniądze, niż masz w UFC z Reebokiem i wszystkim innym” oznajmił mu Abdelaziz.

Przyznaję, że zwolnienie z kontraktu tak szybko po zapytaniu sprawiło, że poczułem się tak, jakby UFC już mnie nie doceniało, ale cieszę się, że organizacja była gotowa do współpracy ze mną, abym mógł pójść gdzieś indziej. Kogokolwiek postawią przede mną, jestem gotowy do walki. Teraz mogę udowodnić swoją wartość, bo płacą mi tyle ile jestem wart. Jestem gotowy na każdego, kogo Bellator postawi przeciwko mnie. Nieważne, czy od razu zdobędę tytuł, czy będę musiał walczyć, żeby go zdobyć, pokażę wszystkim, że jestem tu po to, żeby być mistrzem, tak jak w UFC.

 

 

 

 

 

 

Źródło: MMAFighting.com

Przeczytaj też: NIEOFICJALNIE: DERRICK LEWIS VS CURTIS BLAYDES ZMIERZĄ SIĘ W LISTOPADZIE

 

 


Data publikacji: 20 sierpnia 2020, 15:06
Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *