fot. fot. Getty Images
Udostępnij:

„Nie jestem dzi*ką, jak Conor” – ostra wymiana zdań McGregora i Diaza

Conor McGregor i Nate Diaz stworzyli bez wątpienia jedną z najgorętszych rywalizacji w historii UFC. Zawodnicy w oktagonie mierzyli się dwukrotnie, a stan ich sportowej rywalizacji jak dotąd wynosi 1-1. Oba pojedynki ociekały wręcz nienawiścią i budziły ogromne zainteresowanie fanów.

Mimo, że od ich ostatniej walki minęło już sporo czasu, panowie nadal nie zeszli z wojennej ścieżki. McGregor na Twitterze parę razy zaczepił Diaza, a ten nie wytrzymując przytyków Irlandczyka, wdał się z nim w długą dyskusję.

Czy to nie jest szalone? Kto jest największym skur*ysynem? Przeszedłem dwie kategorie wagowe wyżej z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, aby zmierzyć się z nim. Nie było żadnego zawahania. Prosto do odrzutowca. Niespodzianka, niespodzianka…

Na jakim jachcie pływał wtedy Nate w Cabo?

Kto przeszedł dwie kategorie wyżej z kilkugodzinnym wyprzedzeniem bez zawahania, bez promocji? Zrobiłem to, bo nie jestem dzi*ką, jak Conor. Pie*dol się. Cokolwiek zrobiłeś, wcześniej dokonał tego prawdziwy gangster. Spróbuj znowu nie zostać skończonym.

Gdzie jest ta karta wstępna? Na Facebooku, czy innym gó*nie? Kto to kur*a jest Rory Markham? 177? (śmiech)

I nie martw się o moją następną walkę, ziom. Ty i twoja twarz wiecie, co się stanie.

Nie zapomnij, że Dustin cię rozpie*dolił, a on boi się mnie. Obaj jesteście takimi samymi dzi*kami. Walnąłem też z liścia Khabiba, ale on nie oddał, bo się przestraszył. A to właśnie on przecież cię zdominował. Więc kto jest prawdziwym królem? Ja dzi*ko, właśnie tak.

Król Nate.

O niczym nie zapominam bracie, przekonasz się już niedługo. Nie mów mi o jakimś małym uderzeniu w awanturze, bo ja sprawiłem, że byli w pułapce i bali się, że umrą. Jesteś królem niczego. Nie byłeś wstanie zdobyć nawet własnego pasa, który dla ciebie stworzyli, nie wspominając nawet o innych.

Lol, ssiesz.

Tak, duże cycki.

Źródło: Twitter/Conor McGregor, Nate Diaz

Przeczytaj też: Marlon Vera otwarty na rewanż z Seanem O’Malleyem 


Data publikacji: 1 kwietnia 2021, 16:49
Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *