fot.
Udostępnij:

Droga do KSW: Artur Sowiński i Norman Parke

Artur Sowiński, który w ostatnim czasie miał trudniejsze momenty w karierze, podczas grudniowej gali KSW 46 powrócił na drogę zwycięstw i w ładnym stylu wypunktował Kamila Szymuszowskiego. Wcześniej jednak popularny „Kornik” musiał przełknąć gorycz porażki w walkach z Salahdinem Parnasse i Kleberem Koike Erbstem. Polak miewał już jednak podobne momenty na swojej sportowej drodze i zawsze wracał po nich do walk jeszcze mocniejszy i jeszcze bardziej zdeterminowany. Artur bowiem nigdy nie kalkulował i często brał walki, w których teoretycznie był skazywany na porażkę.

Sportowa droga Sowińskiego, która  wcale nie rozpoczęła się od sportów walki, a od piłki nożnej i tenisa, była pełna dużych wyzwań. Gdy tylko Artur trafił na matę i do klatki, walczył często i jak sam wspomina, brał każdą walkę, która pojawiała się na horyzoncie. Dzięki temu walczył nie tylko w Polsce, ale również w Finlandii, Anglii, Czechach i na Słowacji. Miał też okazję zawalczyć z aktualnie największą gwiazdą światowego MMA, Conorem McGregorem. Później mierzył się z takimi zawodnikami jak: Maciej Jewtuszko, Artem Lobov, Anzor Azhiev, Curt Warburton czy Vaso Bakocevic. W swojej karierze zebrał więc pokaźne doświadczenie, które skutecznie wykorzystuje w walkach.

Sowiński po raz pierwszy trafił do organizacji KSW w roku 2010. Do dziś stoczył dla polskiej marki piętnaście pojedynków. W latach 2013-2016 był nie tylko niepokonany, ale również w pięknym stylu zdobył tytuł mistrzowski organizacji KSW.

Teraz Artur zmierzy się z niebezpiecznym Normanem Parke’iem i chociaż nie jest faworytem tego pojedynku, skreślanie go i niedocenianie w tej walce może być poważnym błędem. Polak wiele razy udowodnił bowiem, że walcząc przeciwko teoretycznym faworytom, potrafi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności i zaskoczyć nawet najgroźniejszego rywala.

r

Chociaż Norman Parke nie mógł uznać początku swojej przygody z organizacją KSW do udany, to po dwóch ciężkich walkach z mistrzem, Mateuszem Gamrotem, nie tylko wyszedł na zwycięską prostą, ale pokazał swoje prawdziwe oblicze świetnego i niezwykle mocnego wojownika. Najpierw, podczas gali KSW 43, zdominował Łukasza Chlewickiego. Następnie odniósł kolejne zwycięstwo poza organizacją KSW. Natomiast dosłownie dwa miesiące temu zmierzył się w okrągłej klatce z byłym mistrzem KSW, Borysem Mańkowskim. Walka ta, choć początkowo nie układała się pomyśli Irlandczyka, pokazała, że Norman nie tylko potrafi przetrwać prawdziwą nawałnicę i grad ciosów, ale również wrócić po tym do starcia i zdominować rywala. Zwycięstwo Normana nad Mańkowskim zdecydowanie dodało skrzydeł Irlandczykowi, który bardzo szybko powróci do walczenia i już na KSW 49 zmierzy się z Arturem Sowińskim.

Dla Normana szybkie powroty do klatek nie są niczym nowym. W roku 2009 miał bowiem okazję stoczył aż sześć walk, które odbywały się kolejno w marcu, kwietniu, maju, lipcu, sierpniu, wrześniu i październiku. Oczywiście wszystkie te pojedynki Irlandczyk wygrał.

Parke ma za sobą bogatą karierę w MMA, którą rozpoczął w roku 2006. Do dziś stoczył trzydzieści trzy walki, z których dwadzieścia sześć wygrał. Miałem też okazję bić się dla wielu różnych organizacji MMA na świecie, w tym dla największej, amerykańskiej UFC.  Wygrał też popularny program The Ultimate Fighter. Swoją sportową karierę rozpoczął natomiast od zapasów, w których wywalczył mistrzostwo kraju.

r

Bez dwóch zdań więc Parke jest zawodnikiem nie tylko wygadanym i potrafiącym zbudować napięcie przed samą walkę, ale również fighterem, który w klatce wielokrotnie udowadniał swoją wartość. Czy jednak podczas KSW 49 uda mu się pozostać na fali wznoszącej swojej kariery? Czy może jednak Artur Sowiński zatrzyma jego tryumfalnych pochód przez klaki MMA? Na te pytania poznamy odpowiedź już 18 maja, podczas gali KSW 49 w Ergo Arenie.


Data publikacji: 8 maja 2019, 8:48
Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *