Łukasz Jurkowski: Chciałbym się bić na koniec roku

Łukasz Jurkowski w ostatnim pojedynku na KSW wygrał ze Stjepanem Bekavacem, który przez kontuzję musiał przerwać walkę już w pierwszej rundzie. „Juras” przyznaje, że chciałby powrócić do startów pod koniec tego roku. Czy będzie to rewanż z Chorwatem. Kto wie.

Na razie jeszcze nie myślę o walce, nie mam potwierdzonego terminu, chciałbym się bić na koniec roku. Oczywiście wszystko zależy od decyzji szefostwa KSW – czy będą widzieli mnie na karcie czy nie. A trenuję, bo muszę.

Po 20 latach w sportach walki to jest uzależnienie. Jak nie zrobię treningu przez dwa dni z rzędu, to mam moralniaka. Muszę wtedy chociaż pół godziny pobiegać, bo inaczej mnie nosi. A jak mnie nosi, to zaraz dziwne pomysły wpadają mi do głowy

– mówi Jurkowski w wywiadzie dla o2.pl.

Łukasz Jurkowski wrócił do MMA po bardzo długiej przerwie w startach. Jak sam przyznaje, zrobił to tylko i wyłącznie dla swojej córeczki.

Chcę tylko, aby byli ze mnie dumni. Żeby moja córeczka była ze mnie dumna, bo wróciłem w dużej mierze dla niej. Gdy kończyłem karierę, miała rok i nie pamięta mnie jako zawodnika. A wolałbym, aby moje dziecko pamiętało mnie nie tylko jako komentatora sportowego Polsatu czy spikera Legii, ale jako fightera, który od 20 lat się tłucze. Więc jest w tym trochę takiej próżności

– wyznaje „Juras”.

Popularny zawodnik zabrał również głos na temat jego wieloletnie współpracy z trenerem Robertem Złotkowskim.

Na stałe – od mniej więcej trzech lat, czyli od momentu podjęcia przeze mnie decyzji o powrocie do MMA. Nie było mnie w klatkach prawie siedem lat.

Kilkanaście lat i w tym czasie też kilkukrotnie trenowaliśmy razem. Także to jest taka bardzo bliska relacja. Dogadujemy się absolutnie na każdej płaszczyźnie rewelacyjnie, spokojnie mogę nazwać Roberta przyjacielem.

-opowiada zawodnik oraz komentator organizacji KSW.