Donald Cerrone: Moje serce nadal cierpi po porażce z Conorem
Donald Cerrone długo ubiegał się o możliwość konfrontacji z Conorem McGregorem w oktagonie. Gdy do walki w końcu doszło… trwała 40 sekund. Po UFC 246 pojawiły się doniesienia o kilku urazach, m.in. nosa u weterana. Jednak to nic w porównaniu do wpływu walki na samopoczucie psychiczne Cerrone.
Czuję się dobrze. Moje oko jest w wystarczająco dobrym stanie. Serce nadal cierpi, ale to czyni ten sport męskim – mówi Cerrone w rozmowie dla MMA Fighting – Jedynie co mogę zrobić to ruszyć dalej. Nie mogę się zamartwiać i zastanawiać nad tym. Miałem swój moment. Wypuściłem to z rąk, ale koniec końców byłem tam i zrobiłem to. Stałem się jednym z najlepszych i z tego mogę być dumny.
Po gali „Kowboj” zajął się budowaniem baru na swoim ranczu. Wkrótce jednak wróci do klatki. 9 maja zmierzy się z Anthonym Pettisem na gali UFC 249.
Szybko byłem gotowy do kolejnego pojedynku. Po za tym ostatnio za wiele nad nim nie myślałem. Wziąłem kilka tygodni wolnego, lecz gdzieś w tle przygotowywałem się na czerwiec lub lipiec. Zadzwonili do mnie z propozycją walki w maju, a ja stwierdziłem – dlaczego nie? Przegrana jest do bani, niezależnie z kim. Dlatego nie mogę się już doczekać tej walki. Czuję się głodny – dodał.
Przeczytaj też: “Jest naprawdę silny” – Dominick Reyes zainteresowany pojedynkiem z Janem Błachowiczem