South China Morning Post

Na widelcu: Amanda Nunes vs. Megan Anderson

Logika wskazuje tu wyłącznie jedną zwyciężczynię, ale czy na pewno tak musi być?

Nie ma chyba na niesamowitej karcie UFC 259 większego underdoga niż Megan Anderson. Taki stan rzeczy ma oczywiście odzwierciedlenie w postaci tego jak wielką zawodniczką jest Nunes, ba, wielką, najwybitniejszą w historii! Pokonać zatem „Lwicę” będzie piekielnie ciężko, natomiast Australijka też swoje argumenty mieć będzie. 

Co po stronie pretendentki?

Pierwszym z nich jest niewątpliwie wzrost. Anderson jest niesłychanie wysoka, ma 183 cm wzrosty, co także przekłada się rzecz jasna na zasięg. Niejednokrotnie robi z niego użytek. Dystansujące kopnięcia okrężne czy frontalne mogą dać jej choć trochę wytchnienia w starciu z niezwykle agresywną Amandą Nunes. Nie są jej obce także techniki poddań. Jej przedostatnie zwycięstwo w UFC to duszenie trójkątne. Trzeba też jednak nadmienić, że Brazylijka przez poddanie przegrała tylko raz w karierze i to w swojej pierwszej zawodowej walce! Łatwo więc ją poddać na pewno nie będzie, 

To skoro po stronie Megan będzie zasięg, potencjalnie parter i szansa na mocne ciosy z dystansu, co zatem po stronie Nunes? Wszystko inne, w zasadzie. Jest niesamowitą atletką, piekielnie silną i z przepotężnymi ciosami. Jej stójka jest eksplozywna i często przetrwanie pierwszych minut walki z nią można poczytywać sobie jako swoisty sukces. Nie jest jednak tak, że gdy nie wyjdzie jej początkowa szarża, Nunes rezygnuje. Choćby dwa jej ostatnie pojedynki pokazały, że jeśli nie udaje się jej zdemolować przeciwniczek, potrafi też walczyć mądrze i cierpliwie by wyrwać decyzję. Nie jest to oczywiście tak widowiskowe jak to do czego przyzwyczajała, ale czasem po prostu nieodzowne. To także pokazuje klasę mistrzyni, plany B, C etc. Amandzie także zresztą nieobca jest kontrola z góry. Najprościej zaś mówiąc, jest po prostu wszechstronną zawodniczką, którą niezwykle ciężko czymkolwiek zaskoczyć. 

Jako fan Anderson, jej będę kibicować, to muszę przyznać otwarcie. Widzę też jakiś długi cios na początku walki, który dochodzi do szczęki „Lwicy” i wprawia świat MMA w osłupienie, natomiast to, że widzę na to szansę to jedno. Druga kwestia jednakowoż to to, że ma to być analiza, obiektywna, a ta nie pozwala mi na nic innego jak na chłodno i z całą swoją wiedzą wskazać Amandę Nunes jako zwyciężczynię tego pojedynku. Megan jeszcze nigdy nie była znokautowana, a co za tym idzie nie sądzę by stało się to także dzisiejszej nocy. Myślę zatem, że Nunes podobnie jak w ostatnich dwóch walkach, wygra przez UD. 

Mój typ: Amanda Nunes przez jednogłośną decyzję

Czytaj także: UFC 259: Błachowicz vs. Adesanya – wyniki na żywo

Kategorie
AnalizaFelietonNEWSUFC

Leave a Reply



Powiązane

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.