KSW 61: Niskie tempo walki, zakończenie pełne fajerwerków. Parnasse poddał Pejicia
W tym pojedynku nie działo się praktycznie nic. Ogrom respektu z obu stron, badawcze podejście i pojedyncze ciosy. Widać było, że w głowie Parnasse’a wciąż była porażka z Torresem. Był znacznie bardziej wycofany i podchodził do pojedynku z chłodną głową. Odpuścił sobie fajerwerki na poczet mądrej pracy w każdej płaszczyźnie.
Koniec walki był już jednak widowiskowy. Pejic trafił obrotowym łokciem, ale Parnasse szybko zmienił płaszczyznę i sprowadził rywala na ziemię. Chorwat co prawda uciekł z parteru, ale nie na długo.
Francuz bowiem wreszcie pokazał to, z czego zasłynął w KSW. Z idealnym timingiem wykonał niezwykle widowiskowe obalenie swoistym wycięciem obu nóg zza pleców. Zrobił na tyle doskonale, że niemal od razu założył rywalowi duszenie zza pleców i Pejic po chwili już klepał. Bardzo spokojny, toczony w wolnym tempie pojedynek, ale absolutnie fantastyczna końcówka, do których przyzwyczaił Salahdine Parnasse.
Czytaj także: Stosic przetrwał napór i znokautował Michała Kitę