Adrian Bartosiński
fot. Zdj. KSW
Udostępnij:

Bartosiński: Musisz mieć coś w sobie, żeby zostać tą legendą

Adrian Bartosiński gościł ostatnio w programie „Koloseum”.

16 listopada „Bartos” w Gliwicach zmierzy się z Mamedem Chalidowem podczas jubileuszowej gali XTB KSW 100. Pierwotnie z ikoną KSW miał zostać zestawiony Paweł Pawlak, ale wykluczyła go kontuzja. W te miejsce wskoczył Bartosiński.

Starcie będzie walką wieczoru wspomnianej gali. Mistrz wagi półśredniej podzielił się z przemyśleniami na temat nadchodzącej konfrontacji z Mamedem.

– Sam pojedynek – uważam, że to najlepsze co mogło mi się przytrafić. Ogólnie, jeśli miałbym wybierać to wolałbym z Roberto Soldiciem walkę w mojej kategorii, ale medialnie w KSW to lepszego nic nie mogło mi się przytrafić. A nie miałem też takiej mega euforii, bo kto inny miał się bić z Mamedem. Miał się bić mój klubowy kolega Paweł, o pas kategorii 84. Z samej walki się cieszę, ale dla mnie to jest głupia sytuacja, że muszę się dosłownie jakby cieszyć, że Paweł nie walczy bo ma kontuzję, a ja mam tę walkę. Więc nie chcę, żeby to tak było odbierane, dlatego stonowanie do tego podchodzę. Fajnie, że jest ta walka, ale emocje jakieś tam trzymam dla siebie – skomentował Bartosiński.

Odniósł się również do tego, czy wygrana nad Chalidowem a mu status „legendy”. W końcu Bartosiński to do tej pory niepokonany zawodnik.

– Najlepszy przykład: Tomek Narkun wygrał z Mamedem, a jakoś w ogóle nie zbudował swojego legacy. Tak, że to nie tak działa. Nie został legendą. A wygrał z Mamedem czyli teoretycznie powinien zostać. Ogólnie podchodzę do tego tak, że zasada „pokonasz legendę, zostaniesz legendą” to nie działa. Po prostu musisz mieć coś w sobie, żeby zostać tą legendą. Możesz wygrywać i przegrywać i zostać legendą, a możesz być super zawodnikiem, wygrywać i nie zostaniesz nigdy legendą. Ludzie Cię nie zapamiętają jako legendę, tylko jako bardzo dobrego zawodnika – stwierdził.

Przeczytaj też: Kolejny mistrz dodany do karty walk gali XTB KSW 100

Źródło: Koloseum


Data publikacji: 24 września 2024, 15:10
Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *