Fot. Facebook/ KSW

Siedem życzeń, czyli kogo zobaczyłbym w KSW – Kategoria ciężka

Królewska kategoria w całej Europie przeżywa kryzys. Ciężko obecnie jest znaleźć tzw. „naturalnych ciężkich”, którzy mogliby z powodzeniem walczyć z najlepszymi na świecie. Nie inaczej jest w organizacji KSW, gdzie od kilku lat mistrzowski tytuł posiada Philip De Fries (21-6 1 N/C).

Pokonał on Darko Stosicia (16-5), Michała Kitę (21-14-1), czy też niezwiązanych obecnie z KSW Michała Andryszaka (23-10 1 N/C), Luisa Henrique (13-7) czy Karola Bedorfa (15-5). Obecnie w polskiej organizacji ciężko znaleźć kogoś, kto mógłby zawalczyć z Brytyjczykiem o pas.

Praktycznie jedynym takim zawodnikiem jest Ricardo Prasel (12-3), który na KSW 68 znokautował Michała Kitę. W pojedynku z De Friesem nie byłby jednak faworytem. Ponadto wagę ciężką w KSW uzupełniają jeszcze: będący po porażkach Filip Bradarić (5-4), Guto Inocente (10-6), Marek Samociuk (3-2) oraz Michał Włodarek (8-3); bliski zakończenia kariery Mariusz Pudzianowski (16-7 1 N/C); stawiający pierwsze kroki w MMA Tomasz Sarara (1-0) oraz Izu Ugonoh (1-1); a także zawodnik prezentujący raczej poziom freakowy Serigne Ousmane Dia (2-1), czyli popularny „Bombardier”.

Jak widać kategoria ciężka w KSW prezentuje się dość skromnie. W dzisiejszym felietonie przedstawię zawodników zawodników, których moim zdaniem KSW powinno sprowadzić do swojej organizacji. Głównie skupię się tutaj zawodnikach młodych i perspektywicznych, ponieważ jak wspomniałem wcześniej kategoria ciężka obecnie przeżywa dość spory kryzys.

1. Karol Żołowski (4-0)

Nasze poszukiwania zaczynamy na rodzimym podwórku. Tutaj swoje walki toczy blisko 32-letni zawodnik Berserker’s Team Suwałki Karol Żołowski. Swoją pierwszą zawodową walkę stoczył w listopadzie 2019 roku. Zmierzył się wtedy z powracającym po długiej przerwie byłym zawodnikiem KSW Kamilem Walusiem (4-5), którego znokautował już po 17 sekundach walki. Następny pojedynek „Ziółka” odbył się w lutym 2020 roku i trwał zaledwie 23 sekundy. Tyle czasu zajęło Żołowskiemu ubicie Mantasa Žukauskasa (5-3). W trzeciej zawodowej walce zawodnik Berserker’s Team Suwałki zmierzył się z Tomaszem Kolcunem (5-4), którego znokautował w pierwszej rundzie. Po tym zwycięstwie „Ziółek” wziął udział w turnieju walk na gołe pięści Gromda. Pokonał tam Daniela Nowickiego oraz przegrał z Vasylem Halychem. Do startów w MMA powrócił w 2022 roku. Wystąpił na gali Armia Fight Night 12, a jego przeciwnikiem był niepokonany na ten moment Patryk Dubiela (4-1). Tym razem pojedynek wyszedł poza pierwszą rundę i ostatecznie zakończył się po minucie i dwudziestu sekundach drugiej odsłony. W starciu tym górą był Żołowski, dzięki czemu zabrał on „0” z rekordu Dubieli.

Karol Żołowski jest zawodnikiem, który bardziej preferuje walkę w stójce. Walczy on dość widowiskowo i posiada mocny cios. W mojej opinii odnalazłby się w organizacji KSW. Oczywiście na wyzwania pokroju De Friesa czy Stosicia jest jeszcze za wcześnie, jednak z takim Markiem Samociukiem, bądź Izu Ugonohem mógłby dać naprawdę mocny pojedynek.

2. Slim Trabelsi (3-0)

Kolejnym zawodnikiem, którym moim zdaniem organizacja KSW powinna się zainteresować jest pochodzący z Tunezji Slim Trabelsi. Jest to zapaśnik stylu wolnego, który w 2016 roku wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich w Rio De Janeiro. W przeszłości był on sparingpartnerem takich zawodników jak Ciryl Gane (10-1) czy Francisa Ngannou (17-3). Co warto odnotować do swoich walk przygotowuje się w Polsce, a dokładnie w poznańskim klubie Ankos MMA. Swój pierwszy zawodowy pojedynek w MMA stoczył na gali Gladiator Fighting Arena 11, gdzie pokonał Julesa Layaniego (0-1). Swoje następne dwa pojedynki stoczył na galach holenderskiej organizacji Levels Fight League. Na gali z numerem dwa wygrał przez ciosy w parterze z Ryanem Spillanem (0-2), a na LFL 4 znokautował Johna Wintera (4-1).

Slim Trabelsi w swoich walkach bazuje głównie na swoich umiejętnościach zapaśniczych. Stara się on sprowadzić rywala do parteru i tam ubić go ciosami. Warto zaznaczyć, że Tunezyjczyk jest w kręgu zainteresowań KSW, co przyznał sam Wojsław Rysiewski w marcowym wywiadzie dla InTheCage. Taki transfer na pewno wzmocniłby dywizję ciężką w KSW. W mojej opinii Trabelsi mógłby zmierzyć się z Filipem Bradariciem.

3. Nermin Hajdarpašić (3-0)

Przenieśmy się teraz do Szwecji, gdzie swoje pojedynki toczy Nermin Hajdarpašić. Jest to jeszcze stosunkowo młody zawodnik posiadający naprawdę solidne warunki fizyczne. Do tej pory wszystkie swoje zawodowe walki stoczył w organizacji Fight Club Rush. W swoim pierwszym starciu znokautował Salifa Davida Diopa (0-1). Dużo ciekawszy przebieg miała jego druga walka, w której skrzyżował rękawice z  Fatihem Aktasem (6-8). W pojedynku tym Szwed miał spore problemy, gdyż w pierwszej rundzie Turek eliminował jego atuty poprzez dociskanie do siatki, natomiast w trzeciej odsłonie Aktas podłączył rywala i przez moment kontrolował pojedynek z góry. Ostatecznie Hajdarpašić wybronił się i wygrał to starcie po niejednogłośnej decyzji sędziowskiej. W swoim jak dotąd ostatnim pojedynku Szwed zmierzył się z Irmanem Smajiciem (3-1), którego pokonał przez nokaut

Nermin Hajdarpašić jest zawodnikiem, który preferuje walkę w stójce i raczej unika parteru. Idealnie pasowałby do organizacji KSW, gdyż dla niej rynek szwedzki jest jednym z bardziej priorytetowych. Oczywiście Szwed posiada jeszcze pewne braki, dlatego też nie powinno się go jeszcze „rzucać na głęboką wodę”. W mojej opinii mógłby on dać ciekawą walkę z Tomaszem Sararą, bądź Izu Ugonohem.

4. Kasim Aras (7-1)

Z Szwecji przenosimy się do Niemiec skąd pochodzi niespełna 35-letni Kasim Aras. Jest to zawodnik wywodzący się z zapasów, który mimo dość niskiego jak na kategorię ciężką wzrostu (175 cm) radzi sobie naprawdę dobrze. Swój pierwszy zawodowy pojedynek stoczył w 2013, kiedy pokonał Martina van Giessena (0-1). Regularne starty w MMA rozpoczął jednak dopiero pięć lat później. Swoją pierwszą zawodową porażkę Niemiec zanotował w piątym pojedynku. Przegrał wtedy przez dyskwalifikację z Mindaugasem Gerve (7-2). Powodem wykluczenia Arasa z tego pojedynku było ugryzienie przeciwnika w klatkę piersiową. Po tej porażce Niemiec trafił do organizacji EMC, gdzie na dzień dzisiejszy stoczył trzy pojedynki. Na gali z numerem 5 znokautował Sašę Milinkovicia (8-3), galę później ubił w parterze Ruuda Vernooija (6-6), a na EMC 7 poddał Raba Truesdale’a (10-8-1), dzięki czemu zdobył pas mistrzowski kategorii ciężkiej.

Kasim Aras to zawodnik o dużych umiejętnościach zapaśniczych, który mimo przeciętnych warunków fizycznych jest w stanie rywalizować na naprawdę solidnym poziomie. Co prawda z De Friesem miałby raczej małe szanse na zwycięstwo, jednak z Michałem Włodarkiem czy Michałem Kitą mógłby dać całkiem przyjemne dla oglądania starcie.

5. Filip Stawowy (9-2)

Karol Żołowski nie jest jedynym polskim zawodnikiem, którego w mojej opinii organizacja KSW powinna sprowadzić. Ciekawym nabytkiem byłby znany głównie ze swoich występów w organizacji Babilon MMA Filip Stawowy. Zawodnik ten swoją karierę rozpoczął w 2017 roku. Swoje pierwsze trzy pojedynki stoczył na galach organizacji Slugfest, gdzie pokonał Artura Walczaka (2-1) i Bartłomieja Dróbkę (0-1) oraz przegrał po dość równej walce z Filipem Toe (5-5). Po trzech kolejnych zwycięstwach „Czołg” trafił do organizacji Babilon MMA. Na galach z numerami 12 i 16 ubijał w parterze odpowiednio Konrada Dziczka (3-2) oraz Marcina Kalatę (2-3). Na Babilon MMA 19 Stawowy stanął przed najtrudniejszym wyzwaniem w karierze i zmierzył się z perspektywicznym Kevinem Szaflarskim (10-1). Pojedynek ten był bardzo wyrównany i ostatecznie Stawowy musiał w nim uznać wyższość swojego oponenta. Po tej porażce „Czołg” jeszcze dwukrotnie zawalczył dla organizacji Babilon MMA. Na gali z numerem 23 pokonał doświadczonego Fina Toniego Valtonena (30-17), a trzy gale później pokonał Marcina Sianosa (5-7).

Filip Stawowy jest zawodnikiem, który zwykle swoje pojedynki toczy w stójce. Ponadto posiada on całkiem sporą odporność na ciosy. Obecnie ma on zaplanowaną walkę na gali Ares FC 6, gdzie zmierzy się z Marselem Sychevem (2-0). Z tego powodu najprawdopodobniej w najbliższym czasie nie ma szans by organizacja KSW zaproponowała mu kontrakt. Gdyby jednak się to udało, to myślę, że mógłby on stoczyć ciekawy pojedynek z Michałem Włodarkiem.

6. Denis Stojnić (14-3 1 N/C)

Tutaj mamy do czynienia z prawdzimym weteranem MMA. Denis Stojnić to 42-letni zawodnik z Bośni i Hercegowiny, który zawodowe starty rozpoczął w 2005 roku. Po osiągnięciu rekodu 5-1 trafił do UFC, gdzie stoczył dwa pojedynki. Na gali UFC Fight Night 17 przegrał po dość jednostronnym pojedynku z Cainem Velasquezem (14-3), a na UFC 99 po naprawdę krwawej walce musiał uznać wyższość Stefana Struve’a (29-13). Po tych starciach Bośniak pożegnał się z amerykańską organizacją. Następne pojedynki toczył na mniejszych galach, gdzie pokonał m.in. Sialę Siligę (12-6) czy też byłego mistrza UFC Ricco Rodrigueza (54-27). Swój ostatni pojedynek stoczył na gali EMC 7, gdzie poddał po 49 sekundach Kacpra Miklasza (2-5).

Denis Stojnić swoje pojedynki toczy głównie w stójce, jednak w parterze również radzi sobie całkiem przyzwoicie. Co warto dodać Bośniak już dwukrotnie miał wystąpić na galach KSW. Na KSW 51 miał zmierzyć się z obecnym zawodnikiem organizacji PFL Ante Deliją (19-5), jednak wypadł z powodu kontuzji, natomiast jego walka na KSW 53 z Michałem Włodarkiem (8-2) została odwołana z powodów pandemicznych. Myślę, że Denis Stojnić wystąpi prędzej czy później w polskiej organizacji. W mojej opinii mógłby skrzyżować rękawice z Darko Stosiciem.

7. Daniel Omielańczuk (25-12-1 1 N/C)

Na sam koniec chciałbym przywołać nazwisko, które naprawdę może sporo namieszać w kategorii ciężkiej organizacji KSW. Daniel Omielańczuk to blisko 40-letni zawodnik, który zawodowe starty rozpoczął w 2009 roku. Co ciekawe swój drugi i trzeci pojedynek stoczył dla polskiej organizacji. Na KSW 12 przegrał zarówno z Konstantinem Glukhovem (34-17), jak i Davidem Olivą (6-1). W późniejszym etapie kariery radził sobie jednak już znacznie lepiej. Po osiągnięciu rekordu 15-3-1 Omielańczuk trafił do organizacji UFC, gdzie stoczył 9 pojedynków. Pokonał m.in. Nandora Guelmino (11-6-1), Jarjisa Danho (6-1-1) czy Alekseia Oleinika (59-16-1) oraz przegrał z Stefane Struvem (29-13), Timem Johnsonem (15-8) i Curtisem Blaydsem (16-3). Po porażce z tym ostatnim został zwolniony z największej organizacji MMA na świecie, jednak dość szybko znalazł nowego pracodawcę, gdyż Polakiem zainteresowała się organizacja ACB.

Omielańczuk stoczył tam 10 pojedynków, z czego 6 zakończył na swoją korzyść. Polak pokonał m.in. Evgeny’a Erokhina (23-7), Denisa Smoldareva (17-9) i Tomasa Pakutinskasa (20-15-3). Na gali ACA 114 zawalczył nawet o mistrzowski tytuł tej organizacji, jednak musiał wtedy uznać wyższość Tony’ego Johnsona Jr. (16-6-1). Swój ostatni pojedynek stoczył na gali ACA 136, gdzie przegrał przez decyzję sędziowską z Adamem Bogatyrevem (8-3).

Daniel Omielańczuk to zawodnik, który bardziej preferuje walkę w stójce. W mojej opinii jest to obecnie jedyny wolny zawodnik z Europy, który byłby w stanie zagrozić Philowi De Friesowi. uważam, że KSW powinno spróbować zakontraktować Polaka. Na początek mógłby on zmierzyć się z Michałem Kitą, bądź w rewanżowym pojedynku z Michałem Włodarkiem.

Oczywiście nie są to jedyni zawodnicy kategorii ciężkiej, których chętnie zobaczyłbym w KSW. Myślę, że do polskiej organizacji mogliby powrócić tacy zawodnicy jak Fernando Rodrigues Jr. (13-7), Satoshi Ishii (25-13-1) czy Luis Henrique (13-7), którzy może nie zdobyliby mistrzowskiego tytułu, jednak na pewno wzbogaciliby dywizję ciężką.

Czy jednak polska organizacja zdecyduje się na angaż któregoś z powyższych zawodników? Zobaczymy wkrótce!

Źródło: Tapology, Sherdog

Kategorie
FelietonKSWPolska

Leave a Reply



Powiązane

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.