Jones chce walki z Błachowiczem
fot. zdjęcie: Sporting News
Udostępnij:

Aktualności

Jon Jones odpowiedział na słowa Dominicka Reyesa na temat potencjalnego rewanżu i odrzucił jego zaproszenie. 32-letni champion wskazał do swojej kolejnej obrony Jana Błachowicza. To świetne wieści dla polskiego zawodnika z Cieszyna. Czy UFC w końcu zaoferuje Polakowi walkę o pas?

Nagle boję się dobrej bitki? To pewne, że wszedłem do oktagonu, żeby walczyć z nim dobre 25 minut. Jedną z rzeczy bycia mistrzem jest szukanie także świeżego mięsa gdzieś w zakątku ziemi. Czuję, że rozdziewiczę kogoś z Polski. Tego jeszcze nie miałem.

– napisał Jon Jones na swoim Twitterze.

Reyes w wywiadzie dla MMA Junkie był wręcz przekonany, że wraz z UFC doprowadzą do tego pojedynku na 90% późną jesienią. Po takiej odpowiedzi mistrza można rzec, że karty zostały rozdane na nowo.

Taka wiadomość z pewnością ucieszy Jana Błachowicza, który od dłuższego czasu czeka na walkę z Bonesem. Jan od dłuższego czasu haruje jak zły o ten pojedynek. Znaki na niebie wskazywały, że to Reyes jako pierwszy dostanie szansę rewanżu z Jonesem, ale na obecną chwilę wszystko uległo zmianie.

Jones to marka w organizacji UFC, to może mieć ogromne znaczenie przy kolejnym doborze rywala dla niego. Choć nawet sam Dana White wspominał, że walka rewanżować z Dominickiem Reyesem jest bardzo realna, to jak widać mistrz ma zupełnie inne plany.

Przeczytaj także: Mateusz Gamrot o obecnej sytuacji w KSW

 


Data publikacji: 18 kwietnia 2020, 9:32
Zobacz również
Mateusz Gamrot
fot. Zdjęcie: KSW
Udostępnij:

Aktualności

Wszystko wskazywało na to, że „Gamera” zobaczymy już na gali KSW 53, 21 marca. Wydarzenie jednak zostało odwołane przez pandemię koronawirusa.

Ja wyczekuję cały czas. Zabrakło praktycznie siedmiu dni do zrealizowania gali. Wiedziałem wcześniej, że walczę na KSW 53. Ale do tego nie doszło – stwierdził Gamrot – Początkowo zapowiadało się, że pójdziemy z KSW na noże. Doszliśmy do pewnego konsensusu. Po co się kłócić, jak mogło dojść do porozumienia. Miała odbyć się jedna walka z Salahdine Parnassem. Nikt nie spodziewał się że Francuz nie zgodzi się na to. Stąd porozumienie co do dwóch pojedynków. Fajnie, bo to jest też kontrakt czasowy. Miałem na uwadze, że spędziliśmy dużo czasu razem. Walczyłem tam osiem lat tam, stoczyłem z trzynaście pojedynków.

Manager zawodnika Paweł Kowalik dodał, że zależało im by występy miały miejsce w marcu i maju. Aby Gamrot mógł pożegnać się z publicznością i jak najszybciej rozpocząć zagraniczną karierę. Ma jednak świadomość, że przez koronawirusa to się opóźni.

Chciałem zakończyć kontrakt i móc gdzieś dalej pójść walczyć. Czasem emocje biorą górę. Minął też rok czasu. W międzyczasie odbyło się kilka rozmów, z każdej coś wynikło dalszego. Nie ma sensu przekrzykiwać się, nie walczyć i szarpać – powiedział „Gamer” – ma samym początku sam rozmawiałem z federacją. Potem wkroczył Dariusz Maciński, który zawsze pomaga mi od strony prawnej, ale i sponsorskiej. Oraz wspierał mnie prawnik. Następnie dołączył do sprawy Paweł Kowalik.

Ja jestem rozpędzony, dawać mi od razu kolejnego rywala. Codziennie przepycham się z „Borysem”. A tak na poważnie, to całe życie jestem sportowcem. Można mówić o jakiejś rdzy, gdy rzeczywiście leżę w łóżku i nic nie robię – dodał Gamrot.

Najważniejsze, pozostałe kwestie:

  • Gamrot podkreślił, że przy przejściu do UFC będzie rywalizował tam w kategorii lekkiej.
  • W programie wyjaśniono sytuację pasów mistrzowskich w KSW. Teoretycznie „Gamer” wciąż jest podwójnym mistrzem. Gdy Gamrot odejdzie, to pełnoprawnym mistrzem wagi piórkowej będzie Salahdine Parnasse. Z kolei niekwestionowany tytuł mistrzostwa wagi lekkiej będzie miał Norman Parke.
  • Było paru rywali, którzy przewijali się w kontekście najbliższego przeciwnika Gamrota.
  • Parnasse jasno określił stanowisko. Nie chce walczyć wyżej niż w limicie kategorii piórkowej. Stąd nie doszło do ich pojedynku.
  • Umowa Gamrota w UFC, pod względem finansowym, mogłaby być drugim wśród najlepszych kontraktów Polaków na wejściu
  • „Gamer” nie wyklucza trzeciej walki z Parke. Nie widzi jednak czegoś nowego w ostatnich występach Normana.

Przeczytaj też: Joanna Jędrzejczyk: Czułam się jakbym potrzebowała dwunastu miesięcy przerwy


Kamil Gieroba
Data publikacji: 17 kwietnia 2020, 20:27
Zobacz również
Joanna Jędrzejczyk
fot. Zdjęcie: MMA Fighting
Udostępnij:

Aktualności

Po miesiącu widać, że w polskiej zawodniczce pozostał pewien niedosyt po tym wydarzeniu. Zwłaszcza, że o zwyciężczyni zdecydowali niejednogłośnie sędziowie. „JJ” nie ukrywa, że jest chętna do rewanżu. Choć chciałaby przy okazji ugrać nieco więcej, niż przy pierwszej konfrontacji z Chinką.

Jestem szczęśliwa, że mogę dawać ludziom to, czego oni pragną. Włożyłam mnóstwo pracy podczas obozu treningowego, przez wiele tygodni. I stoczyłam piekielną walkę. Była prawdopodobnie jedną z najlepszych w mojej karierze. Ale z każdej innej też jestem dumna.  To jest wojna. Wiem, że ludzie chcą takich pojedynków. A ja muszę to zobaczyć, bo jeszcze nie oglądałam – powiedziała Jędrzejczyk w rozmowie dla MMA Junkie – Duże pieniądze. To jest to, czego chcę. Nie potrzebuję dużo więcej kasy. Ale chcę mieć kawałek z tego tortu. Nie byłyśmy nawet w main evencie. A to była wielka walka. A ludzie uwielbiają być świadkami wielkich rzeczy.

Ciemną stroną tej rywalizacji były późniejsze jej skutki. Zarówno Joanna, jak i Weili wyszły z ich starcia mocno poobijane.

Jeszcze kilka tygodni temu czułam, że nie będę walczyć przez następne dwanaście miesięcy. Ale niedawno napisałam do Dany White’a. Chcę kolejnej walki. Nigdy nie wiesz co się stanie następnego dnia. Gdy obudzisz się i powiesz: okej, wychodzę. Wracam do USA, zaczynam obój i podpisuję umowę – stwierdziła „JJ”.

Problemem dla Jędrzejczyk jest jednak pandemia koronawirusa. Póki trwają obostrzenia w Polsce, ta nie może opuścić kraju.

W UFC jest tak wielu atletów i przykro mi, że nie możemy walczyć. Miałam szczęście, że mogłam jeszcze wystąpić przed publicznością – to było świetne widowisko. Ale przykro mi z powodu reszty. Nie mogli walczyć, choć trenowali, przygotowywali się… ale koniec końców nie mogli zarobić pieniędzy. To trudne – przyznała Polka.

Przeczytaj też: „Chyba muszę się „uchlać” i potrącić kobietę w ciąży”- Jan Błachowicz zaczepia Jona Jonesa


Kamil Gieroba
Data publikacji: 17 kwietnia 2020, 14:53
Zobacz również
Dominick Reyes Jon Jones się waha
fot.
Udostępnij:

Aktualności

Dominick Reyes w wywiadzie dla MMA Junkie zdradził, że UFC oraz on sam doszli do porozumienia w sprawie rewanżowej walki z Jonem Jonesem na jesieni 2020 roku. W czym więc tkwi problem? Mistrz nie pali się zbytnio do podpisaniu kontraktu na takowy rewanż.

Wiem, że UFC jest na tak. Ja też jestem na tak. Problemem w tej chwili jest Jon Jones. Na Twitterze zaraz napiszę, że jest chętny na rewanż. Inaczej to trochę wygląda, kiedy ma przed sobą kontrakt do podpisania.

– powiedział Reyes.

Wszyscy pamiętamy ten heroiczny bój pomiędzy Reyesem i Jonesem. Do dziś wielu ekspertów uważa, że ten pierwszy został okradziony ze zwycięstwa.

To była czysta walka psów. Nie jestem pewny, czy on chce zrobić to po raz kolejny. Nie wiem. Ciężko mi powiedzieć czy poszedłby na taką samą wojnę jak ostatnio. Tak to właśnie wygląda.

Dominick Reyes zdaje sobie sprawę z powagi obecnej sytuacji i cierpliwie czeka na zakończenie pandemii koronawirusa. „The Devastator” nie jest wciąż pewny, czy UFC ukarze Jonesa za ostatnie wybryki, i czy zostanie odebrany mu pas.

Musimy przeczekać całą sytuację z koronawirusem. Jeśli to minie, to może wtedy UFC zdecyduje się z nim porozumieć. Mam nadzieję, że go zbyt mocno za to nie ukarają, bo ja zamierzam zrobić to w rewanżu. Jak to zrobią, to jestem numerem jeden i zobaczymy co wtedy.

– powiedział Reyes.

Przeczytaj także: KSW zdradza plany na przyszłość


Data publikacji: 17 kwietnia 2020, 9:35
Zobacz również
KSW wróci do gry?
fot. ksw
Udostępnij:

Aktualności

KSW musiało odwołać swoje dwa eventy w marcu i w kwietniu. Wszystko spowodowane oczywiście pandemią koronawirusa. Maciej Kawulski w programie MMA Magazyn przyznał, że polska organizacja ma już pewne plany do swojego ewentualnego powrotu.

Są trzy scenariusze, na które jesteśmy przygotowani. Jak będzie możliwość budowania takich programów w nieco szczerszym gronie niż kilka osób, to wtedy rozpoczniemy gale studyjne. Będziemy wówczas w bardziej zagęszczonym tempie organizować gale i będzie można wykupić je pakietowo.

W zależności jak będą pracować granice, będziemy zapraszać zawodników z zagranicy, również tych spoza Europy. Drugi scenariusz jest taki, że wszystko będzie dobrze, a koronawirus to zwykła ściema, wszyscy wyjdziemy na ulice i będziemy znowu robić imprezy. Na to przyjdzie nam jeszcze jednak trochę poczekać…

– zdradza Kawulski.

Planujemy również zrobić wariant przechodni, czyli taki, który zakłada płynne przejście pomiędzy eventami studyjnymi, totalnie bez widowni, poprzez organizację trochę większych gal w halach na kilkaset osób. Następnie, jeśli ta chęć konsumpcjonizmu wzrośnie u ludzi na tyle, że będą chcieli oglądać duże gale, to my jesteśmy gotowi to robić.

– powiedział współwłaściciel organizacji KSW.

Nie pozostaje nam nic innego jak uzbroić się w cierpliwość i czekać na dobre wieści z polskiego podwórka.

Trzeba przyznać, że firma Kawulskiego i Lewandowskiego będzie miała z czym wrócić na rynek. Gorąco jest między jej czołowymi zawodnikami. Wrzosek z Mańkowski, oraz Askham z Narkunem co rusz o sobie przypominają, wkłuwając szpilkę po szpilce.

Do powrotu garnie się także legenda KSW, Mamed Khalidov. Także emocji raczej nie będzie nam brakowało, kiedy wszystko w końcu wróci do normy.

Konkurencja, czyli UFC szykuje się na mocne uderzenie na początku maja. Wiemy, że gala, która miała odbyć się 18 kwietnia została odwołana. Dana White nie zamierza łatwo składać broni i szykuje prawdziwe fajerwerki.

Przeczytaj także: Jan Błachowicz po raz kolejny zaczepia Jona Jonesa

 


Data publikacji: 17 kwietnia 2020, 8:57
Zobacz również
Jan Błachowicz zaczepia Jonesa
fot. Zdjęcie: sport.onet.pl
Udostępnij:

Aktualności

Jan Błachowicz wciąż czeka na decyzję UFC w sprawie jego przyszłości, a mianowicie obiecanej walki z Jonem Jonesem. Wiadomo, że do kolejki mocno wpycha się Dominick Reyes, który dał świetną walkę z mistrzem kategorii półciężkiej. Mogłoby się wydawać, że UFC w jakiś sposób celowo blokuje polskiego zawodnika, żeby ten nie miał pierwszeństwa do walki z mistrzem.

To jest raczej pytanie do UFC, a nie do mnie. Ja wiem, ile dostanę za walkę mistrzowską i to są fajne pieniądze. Jestem też w stanie długo na nie czekać

– powiedział Błachowicz.

Pewnie UFC wolałoby, żebym był bardziej rozpoznawalny i wypromowany. Staram się, ale chyba muszę się „uchlać” i potrącić kobietę w ciąży. Wtedy może bym się wybił trochę wyżej. Ale wydaje mi się, że nie tędy droga, a ja sportowo do tego dojdę.

– dodał od siebie Jan.

Poruszona została kwestia także Dominicka Reyesa, który wraz ze swoim managementem haruje jak zły, żeby dostać szansę przed polskim zawodnikiem. Natomiast nie widać tego ze strony Błachowicza.

Tak naprawdę to my już doprowadziliśmy do tej walki, tylko pytanie, kiedy ona się odbędzie – teraz czy troszeczkę później.

– zakończył.

Cały wywiad z Janem Błachowiczem możecie obejrzeć TUTAJ.

Przeczytaj także: Georges St-Pierre: UFC nie chciało ryzykować porażką Khabiba

 

 


Data publikacji: 17 kwietnia 2020, 8:37
Zobacz również
Chael Sonnen
fot. Zdjęcie: SportsBreak
Udostępnij:

Aktualności

Prezydent UFC Dana White nie był jednak skłonny, by doprowadzić do takiego pojedynku. Zdaniem Georgesa St-Pierre’a do walki nie doszło, bo organizacja bała się, że po zdobyciu pasa… odejdzie od razu na emeryturę.

Wiem, że Khabib chciał tej walki. Też jej chcę, ale trzeba postawić się na miejscu UFC. Bali się, że zdobędę tytuł, a potem go zwakuję. Ale ja nie chciałem tego robić dla pasa. Uważałem Khabiba za najlepszego zawodnika na świecie. I wiem, że fani też chcieli tego starcia – stwierdził St-Pierre w rozmowie dla ESPN.

Niedługo miną trzy lata od ostatniej walki Georgesa w UFC.  W 2017 roku sięgnął po mistrzostwo wagi średniej, pokonując Michaela Bispinga. Zrobił to, również wracając po dłuższej przerwie od występów. Później zwakatował tytuł. Z kolei Nurmagomedov w ostatnich pojedynkach pokonywał największe gwiazdy dywizji lekkiej, takie jak Edson Barboza, Al Iaquinta, Conor McGregor czy Dustin Poirier.

Mieli wiele do stracenia inwestując w naszą walkę. W pewnym sensie mogę potraktować to jako komplement. Postrzegali mnie jako zagrożenie. Czyli sądzili, że mogę wygrać z Khabibem. Pozwolono by mi na starcie z nim, gdyby uważali, że przegram – kontynuuje Kanadyjczyk.

Przeczytaj też: Dustin Poirier: Wezmę tą walkę nawet w kategorii półśredniej, średniej lub w boksie


Kamil Gieroba
Data publikacji: 16 kwietnia 2020, 14:45
Zobacz również
Szymon Kołecki o walce z Łukaszem Jurkowskim
fot. Zdjęcie: sport.onet.pl
Udostępnij:

Aktualności

Od dłuższego czasu mówi się o pojedynku Szymona Kołeckiego z Łukaszem Jurkowskim. Nie można ukrywać, że Szymon Kołecki staje się powoli jednym z ulubionych zawodników fanów organizacji KSW. Kołecki wszedł z przytupem do polskiego giganta MMA i pokonał Mariusza Pudzianowskiego oraz Damiana Janikowskiego. Obydwa te pojedynki kończyły się przed czasem. Kibice teraz chcieliby zobaczyć Szymona w walce z weteranem KSW, Łukaszem Jurkowskim.

W wywiadzie dla Andrzeja Kostyry, Szymon Kołecki stwierdził, że jeśli ostatecznie dojdzie do takiego pojedynku, to uzna siebie za faworyta.

Ja nie mogę mówić z kim się zmierzę w następnym pojedynku. Każdy przeciwnik z którym się mierzyłem, lub będę się mierzył jest niewątpliwie mocny. W tej federacji nie ma przypadkowych zawodników… no może się zapędziłem, bo takowi się zdarzali, ale praktycznie nie ma przypadkowych i słabych zawodników.

Andrzej Kostyra ciągnął Szymona za język, żeby wyciągnąć od niego i potwierdzić walkę z „Jurasem”. Odniósł się nawet do słów Mirosława Okninskiego, który przyznał, że opracowują już taktykę pod Jurkowskiego.

Trener Mirek dał mi już dawno dosyć wskazówki i takie założenia planu taktycznego na walkę, i te rzeczy realizuję. Większość rzeczy które teraz robię, jest pod walkę z moim następnym przeciwnikiem.

Ja nie mogę postawić siebie w innej roli niż faworyta. Jeżeli ktoś wychodzi do walki niepewny i nie uważa siebie za faworyta, to ciężko będzie mu taką walkę stoczyć.

W opinii publiczności czy kogoś mogę nie być faworytem, bo w walce z Mariuszem Pudzianowskim 95% nie uważało mnie za faworyta. Sam wewnętrznie uważałem siebie za faworyta, bo wiedziałem jakie mam umiejętności i na co mnie stać.

Jestem do tej walki przygotowany, i uważamy, że gdyby doszło do zestawienia z Łukaszem to będę siebie uważał za faworyta. Chciałbym, żeby Łukasz był dobrze przygotowany czy jakikolwiek inny przeciwnik, żeby miał ten komfort i też się uważał za faworyta.

– powiedział Szymon Kołecki.

Cały wywiad możecie obejrzeć poniżej:

Przeczytaj także: Marcin Różalski wraca do akcji?!


Data publikacji: 16 kwietnia 2020, 12:49
Zobacz również
Marcin Różalski zapowiada powrót
fot. Zdjęcie: Pawel Wisniewski/EAST NEWS
Udostępnij:

Aktualności

Marcin Różalski od dłuższego czasu zapowiadał, że zawalczy jeszcze w tym roku. Nikt się jednak nie spodziewał, że będzie to jeszcze przed okresem wakacyjnym. Różal w jednym w z wywiadów wspominał, że wystąpi w drugiej połowie roku. Tym czasem Marcin zamieścił wpis i wideo na swoim Instagramie, sugerując, że jego walka ma się odbyć za dokładnie miesiąc.

https://www.instagram.com/p/B-9SY7khx1m/

Występ Marcina w tym roku kilkakrotnie w wielu wywiadach potwierdzał również jego manager Artur Ostaszewski.

Kibice od razu rozpoczęli spekulacje, z kim i gdzie Marcin mógłby zwalczyć. Padają nazwy dwóch organizacji: Wotore oraz Gromda. Mało prawdopodobne jest, że Różal pojawi się na gali Fame MMA, aczkolwiek jak przyznał jego manager w rozmowie dla mmarocks.pl, Różalski dostał ofertę od jej włodarzy.

Różalski ostatni swój pojedynek stoczył na gali DSF w 2018 roku. Było to w formule K1, kiedy pokonał jednogłośnie na punkty Petera Grahama. Od tamtego czasu Marcin czekał na swój kolejny występ.

Mimo wielu ofert z różnych organizacji mieszanych sztuk walki, nigdy nie doszło do powrotu Marcina do MMA. Ostatni raz bowiem Różal widziany był w klatce KSW w 2017 roku, kiedy zdobył pas mistrza wagi ciężkiej, pokonując Fernando Rodriguesa przez nokaut w pierwszej rundzie.

Przeczytaj także: Marcin Wrzosek odpowiedział Borysowi Mańkowskiemu


Data publikacji: 16 kwietnia 2020, 9:33
Zobacz również
Na tej stronie są wykorzystywane pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody przy korzystaniu z naszych serwisów. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki oraz akceptujesz naszą politykę prywatności.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.