Adrian Bartosińśki
fot.
Udostępnij:

Aktualności

Adrian Bartosiński zmierzy się z pochodzącym z Rosji Alexandrem Shingarenko. 26-letni Rosjanin przegrał swoje ostanie dwa pojedynki. Dla Adriana będzie to czwarty pojedynek w karierze. Na chwilę obecną 24-latek z Rawy Mazowieckiej nie zaznał smaku porażki w zawodowym MMA.

„Bartos” dwa lata temu zwyciężył w amatorskim Pucharze Polski, zajął również drugie miejsce na Mistrzostwach Polski. Młody zawodnik ma także krótki epizod w K1.

O zmianie rywala poinformowała organizacja Rocky Warriors Cartel za pośrednictwem social mediów.

https://www.facebook.com/rockywarriorscartel/photos/a.2273272482904612/2445680268997165/?type=3&theater

Przeczytaj także: Marta Waliczek szybko poddana przez Juliję Stoliarenko


Data publikacji: 30 czerwca 2019, 21:39
Zobacz również
Marta Waliczek
fot.
Udostępnij:

Aktualności

Marta Waliczek nie zaliczy ostatniego występu do udanych. W walce o pas kategorii koguciej na Celtic Gladiator 24 musiała uznać wyższość Litwinki i już w pierwszej rundzie przegrała przez poddanie. Stoliarenko w przeszłości mierzyła się już z polskimi zawodniczkami. Zremisowała z Martyną Czech, a także przegrała z Agnieszką Niedźwiedź. W tym pojedynku jednak to zawodniczka z Litwy wyszła z ręką uniesioną do góry.

Stoliarenko bardzo szybko wykorzystała lukę w obronie Waliczek, i po zaledwie 60 sekundach walki poddała ją przez poddanie (balacha). Była to druga przegrana reprezentantki Daas Berserkers Bielsko Biała w karierze.

Przeczytaj także: IMMAF o Stowarzyszeniu MMA Polska


Data publikacji: 30 czerwca 2019, 21:12
Zobacz również

Popularne aktualności

UFC on ESPN
fot.
Udostępnij:

Aktualności

UFC on ESPN za nami. Gala w Minneapolis obfitowała w sporo nokautów, więc najbardziej wybredni fani nie mogli być zawiedzeni.

W walce wieczoru Francis Ngannou potwierdził swoje aspiracje do walki o pas i ubił w pierwszej rundzie Juniora dos Santosa.

Walka wieczoru:
265 lb: Francis Ngannou pok. Juniora Dos Santosa przez TKO, w 1. rundzie

Karta główna:
125 lb: Joseph Benavidez pok. Jussiera Formigę przez TKO, w 2. rundzie
170 lb: Demian Maia pok. Anthony’ego Rocco Martina jednogłośną decyzją sędziów
155 lb: Vinc Pichel pok. Rosvelta Robertsa jednogłośną decyzją sędziów
155 lb: Drew Dober pok. Marco Polo Reyesa przez nokaut, w 1. rundzie
205 lb: Alonzo Menifield pok. Paula Craiga przez nokaut, w 1.rundzie

Karta wstępna:
135 lb: Ricardo Ramos pok. Journeya Newsona jednogłośną decyzją sędziów
205 lb: Eryk Anders pok. Viniciusa Moreirę przez nokaut, w 1. rundzie
155 lb: Jared Gordon pok. Dan’a Moreta jednogłośną decyzją sędziów
205 lb: Dalcha Lungiambula pok. Dequana Towsenda przez TKO
115 lb: Amanda Ribas pok Emily Whitmire przez poddanie w 2.rundzie
265 lb: Maurice Greene pok. Juniora Albiniego przez TKO, w 1. rundzie

Przeczytaj także: Michał Kita: Oliveira pierwszym Brazylijczykiem w moim CV!


Data publikacji: 30 czerwca 2019, 10:39
Zobacz również
UFC on ESPN 3
fot.
Udostępnij:

Aktualności

UFC on ESPN 3 będzie szansą dla Francisa Ngannou i Juniora Dos Santosa o wywalczenie sobie prawa do walki o tytuł wagi ciężkiej. My zapraszamy was do sprawdzenia wyników ważenia przed dzisiejszą galą.

Walka wieczoru:
265 lb: Francis Ngannou (255.5) vs. Junior Dos Santos (249)

Karta główna:
125 lb: Joseph Benavidez (126) vs. Jussier Formiga (125.5)
170 lb: Demian Maia (171) vs. Anthony Rocco Martin (170.5)
155 lb: Vinc Pichel (155.5) vs. Roosevelt Roberts (156)
155 lb: Drew Dober (156) vs. Marco Polo Reyes (155)
205 lb: Paul Craig (204) vs. Alonzo Menifield (204.5)

Karta wstępna:
135 lb: Journey Newson (135.5) vs. Ricardo Ramos (136)
205 lb: Eryk Anders (205) vs. Vinicius Moreira (206)
155 lb: Jared Gordon (155.5) vs. Dan Moret (155)
205 lb: Dalcha Lungiambula (205) vs. Dequan Townsend (205)
115 lb: Amanda Ribas (115) vs. Emily Whitmire (115)
265 lb: Junior Albini (266) vs. Maurice Greene (256)

Przeczytaj także: Martin Lewandowski odpowiada trenerowi Oknińskiemu! 


Data publikacji: 29 czerwca 2019, 14:57
Zobacz również
Michał Kita
fot. Zdjęcie: sportowefakty.wp.pl
Udostępnij:

Aktualności

Michał Kita wystąpi w walce wieczoru sierpniowej gali w Międzyzdrojach.

Jestem pierwszym chętnym, jeśli ktoś proponuje całkiem nowe i bardzo ciekawe wyzwanie w Mieszanych Sztukach Walki. Walczyłem z przeciwnikami ze Stanów Zjednoczonych, Rosji, Chin czy Afryki, ale tak się złożyło, że nigdy nie spotkałem się z Brazylijczykiem. Dlatego gala w Amfiteatrze w Międzyzdrojach będzie miała dodatkowy smaczek w postaci walki z reprezentantem Brazylii Ednaldo Oliveirą. Wierzę w wygraną i z pewnością przyda mi się w CV sukces z tym rywalem

– powiedział Michał Kita.

Dla bardzo doświadczonego 39-letniego zawodnika to będzie jubileuszowa 30 walka w karierze. Dotychczasowy rekord Polaka wynosi 18-10-1. Brazylijczyk Oliveira ma 35 lat, a w dorobku w MMA 19 zwycięstw, 4 porażki i 1 remis. Swego czasu walczył w UFC w wadze ciężkiej, lecz bez sukcesów.

Miałem krótką przerwę po remisowej walce z Łukaszem Brzeskim na poprzedniej gali Tomasza Babilońskiego w Arenie Pruszków, ale to dobrze, bowiem nie doznałem jakichś kontuzji i mogę spokojnie przygotowywać się do kolejnego występu. Jeśli i tym razem obędzie się bez urazów, będę mógł po raz 4 wejść do oktagonu w tym sezonie, nie widzę przeszkód. Dla mnie bardzo istotne jest, abyśmy w MMA walczyli w oktagonie, a nie na ringu bokserskim

– przyznał Polak.

Ednaldo Oliveira w tym roku jeszcze walczył w klatce. W poprzednim wygrał z Douglasem Humberto i przegrał z Rosjaninem Denisem Goltsovem. Michał Kita ma serię 3 walk bez przegranej (2 zwycięstwa i 1 remis).

Nigdy nie oglądam walk rywali sprzed 5-6 lat, ponieważ taka analiza w niczym mi nie pomoże. Każdy zawodnik rozwija się, poprawia, zmienia styl, szuka kolejnych rozwiązań i z tego względu koncentruję się na 2-3, czasem 4 ostatnich pojedynkach. Co ciekawe Brazylijczyk wcale nie specjalizuje się, jako mogłoby się wydawać, w brazylijskim ju-jitsu. To „stójkowicz” wykorzystujący swoje długie ręce i dużo operujący lewym prostym. Jak mówimy w środowisku jest zawodnikiem „decyzyjnym”, czeka na rywala, próbuje go wciągnąć i wtedy atakuje

– dodał Michał Kita związany z federacją „Babilon MMA” Tomasza Babilońskiego.

Jego brazylijskim przeciwnik ma 201 cm wzrostu, a zasięg ramion wynosi 207 cm. Wojownik ze Śląska uważa, że to żaden problem i poradzi sobie w oktagonie w Międzyzdrojach.

Może z takim wysokim zawodnikiem jeszcze nie rywalizowałem, ale byli tacy po sto dziewięćdziesiąt kilka centymetrów. Takiego przeciwnika mi zaproponowano, a ja ofertę przyjąłem, nie wybieram sobie rywali, zawsze podejmuję rękawicę. Poza tym nie popełnię więcej błędu sprzed 2 lat, kiedy szykowałem się konkretnie na Karola Bedorfa, a na 2 tygodnie zmienił się przeciwnik z zupełnie innym stylem walki. Dlatego teraz przygotowania to ciężka praca, a dopiero 3-4 tygodnie przed galą pewien rodzaj ukierunkowania. A co do Oliveiry, postaram się mieć więcej argumentów od niego i triumfować w Międzyzdrojach. Nigdy nie dają nudnych walk, kibice za każdym razem mają sporo emocji i tak będzie za kilka tygodni w Amfiteatrze

– stwierdził.

Michał Kita nie przejmuje się trudnymi warunkami w postaci panujących upałów. – Walczyłem w wielkich halach europejskich i światowych, na Stadionie Narodowym w Warszawie i na lodowisku na Syberii. Cieszę się, że teraz to będzie Amfiteatr w Międzyzdrojach. Treningi w taką pogodę są katorgą, ale to moja praca. Zdarza się, że tarczujemy na powietrzu, aby przyzwyczajać się do warunków z nadmorskiej gali. Zresztą na sali też jest strasznie gorąco, a litry wylewane przeze mnie i kolegów sprawiają, że mamy mały basen po treningach

– powiedział były pretendent do tytułu mistrzowskiego KSW.


Data publikacji: 29 czerwca 2019, 14:44
Zobacz również
immaf
fot. źródło: immaf
Udostępnij:

Aktualności

19 czerwca Stowarzyszenie MMA Polska zostało publicznie potwierdzone jako posiadające status przynależności do IMMAF – WMMAA. Zastąpiło tym samym byłego członka International Mixed Martial Arts Federation, PLMMA, jako krajowy organ regulacyjny dla mieszanych sztuk walki w ramach jednolitego światowego organu zarządzającego.

Po obiecującym starcie PLMMA, którego drużyna narodowa zdobyła srebrne i brązowe medale na Mistrzostwach Świata IMMAF w 2014 r. nadeszło rozczarowania. Spowodowane było brakiem zrozumienia dla procesów medycznych wdrożonych przez IMMAF w 2015 r. Z powodu braku dokumentów medycznych, Polska jako jedyny kraj została zdyskwalifikowa ze startów w mistrzostwach European Open 2015.

Obawy wzrosły w kolejnych latach, ponieważ świadomość podstawowych potrzeb członków stowarzyszenia była kontynuowana.

PLMMA przegrupował szyki, do grupy dołączyli kolejni pasjonaci i urzędnicy, ale ich próby zapewnienia wiarygodnej struktury były daremne. Bez wsparcia sponsora i bardzo potrzebnego przywództwa, niewiele działań zostało podjętych i komunikacja z PLMMA zmniejszyła się praktycznie do zera.

IMMAF – WMMAA uważało, że mocno rozwinięte MMA w Polsce wymaga i zasługuje na samodzielną federację narodową.

Przedstawiciele PLMMA byli nieobecni podczas dwóch ostatnich Walnych Zgromadzeń IMMAF, a brak komunikacji dotyczącej kwestii członków, rozwoju sportowego MMA i aktywnego śledzenia strategii międzynarodowej organizacji spowodował w końcu zawieszenie.

Wprowadzono co prawda specjalne środki w celu wsparcia administracji PLMMA, jednak wymagania nie zostały spełnione. Zamiast tego kontynuowany był brak dobrego zarządzania i struktury członkostwa, a także minimalny udział w międzynarodowych mistrzostwach. Wyjątkiem był Eryk Walecki, który podróżował samotnie, bez trenerów i pomocy drużyny narodowej, aby rywalizować w mistrzostwach European Open 2018. Walecki zdobył złoty medal w kategorii juniorów w wadze piórkowej i był wspierany przez trenerów ze Szwecji.

Walecki
Mistrz Europy juniorów w 2018 r. Eryk Walecki wraz z trenerem drużyny Szwecji Jorgenem Hambergiem (z lewej) i Christerem Ringblomem (z prawej).

Stało się jasne, że ogromna społeczność MMA w Polsce wymaga silnego przywództwa, aby zjednoczyć wszystkie grupy. Kilku osób zwróciło się do IMMAF-WMMAA z obawami i wyraziło chęć zmiany sceny polskiego MMA.

IMMAF-WMMAA przedstawiony został plan działania, który zakładał rozwój w kierunku uznania mma przez organizacje rządowe. Miał on również zagwarantować uczestnictwo zawodników w mistrzostwach najwyższego szczebla, oraz budowę silnej bazy amatorskiej dla przyszłości polskiego MMA.

Międzynarodowa organizacja zdecydowała się na współpracę ze Stowarzyszeniem MMA Polska i Martinem Lewandowskim. Spotkało się to z silną aprobatą Rady Dyrektorów IMMAF-WMMAA i wywołało emocje wśród jej członków na całym świecie.

źródło: https://immaf.org/

Sprawdź również: Martin Lewandowski w mocnych słowach odpowiada trenerowi Oknińskiemu!


Data publikacji: 28 czerwca 2019, 14:28
Zobacz również
Martin Lewandowski KSW 53
fot.
Udostępnij:

Aktualności

Martin Lewandowski kilka dni temu ogłosił powstanie nowego projektu – Stowarzyszenia MMA Polska. Współwłaściciel KSW ma je kierować wraz z Marianem Kmitą z Telewizją Polsat. Jednym z głównych celów organizacji, we współpracy z IMMAF, ma być wprowadzenie MMA do programu Igrzysk Olimpijskich.

Stworzenie stowarzyszenie wzbudziło sporo emocji. Mirosław Okniński w jednym z wywiadów zasugerował, że struktury stowarzyszenia zostały wrogo przejęte.

STOWARZYSZENIE MMA POLSKA MA ROZWIJAĆ TEN SPORT, WPROWADZIĆ GO NA OLIMPIADĘ. TYLKO MOŻNA PRZYKLASNĄĆ ZA INICJATYWĘ. ZŁE JEST TO W JAKI SPOSÓB SIĘ TO ODBYWA, TJ. BEZ REPREZENTACJI CAŁEGO, POLSKIEGO MMA I AGRESYWNIE. JEST TO WROGIE PRZEJĘCIE STOWARZYSZENIA, KTÓRE JUŻ FUNKCJONOWAŁO, BYO KIEROWANE PRZEZ PIOTRA MICHALAKA. ZACZYNALI JUŻ DZIAŁAĆ, A NAGLE DOSTALI PISMO, ŻE W STOWARZYSZENIU BĘDĄ INNI LUDZIE. PIOTR NIE CHCIAŁ ZREZYGNOWAĆ. A MU POWIEDZIANO, ŻE GO WYMAWIAJĄ I WSZEDŁ MARTIN LEWANDOWSKI. UWAŻAM, ŻE ZASZŁY TAM ZŁE RZECZY, DOSZŁO DO JAKICHŚ ZAGRAŃ KORUPCYJNYCH. ŻE STOJĄ ZA TYM LUDZIE Z IMAF-U (MIĘDZYNARODOWA FEDERACJA SZTUK WALKI), KTÓRZY ZAMIAST WSPIERAĆ, TO BLOKUJĄ MMA W POLSCE. – stwierdził ostro Okniński w rozmowie dla mymma.pl.

Od tamtego czasu Okniński nie odpuszcza Lewandowskiemu w mediach społecznościowych. W końcu współwłaściciel KSW postanowił odpowiedzieć na oskarżenia.

Nawet gdybym ja chciał z Tobą współpracować, to jako jedna z niewielu osób w polskim mma,  bo przecież jesteś skonfliktowany z prawie wszystkimi i obraziłeś prawie każdego (od Nastuli i Pudziana, po swoich byłych zawodników i współpracowników), to jest to niemożliwe z tego powodu, że: siedziałeś długo w więzieniu (!) za jakieś oszustwa, nie mówisz po angielsku, twoi byli uczniowie wciąż domagają się od Ciebie zaległych pieniędzy za walki. Wybacz, ale wolę współpracować z innymi osobami (Bronder, Derlacz, Bagiński, Bońkowski, Zaborowski) których postacie nie skompromitują stowarzyszenia w wymiarze medialnym.

– napisał Lewandowski.

 

Komentarz został już skasowany z Facebooka Mirosława Oknińskiego.

Przeczytaj także: KSW podbije po raz trzeci stolicę Wielkiej Brytanii?


Data publikacji: 28 czerwca 2019, 13:41
Zobacz również
KSW 50 gdzie oglądać
fot. źródło: ksw
Udostępnij:

Aktualności

KSW za granicami Polski na stałe weszło już do kalendarza, jednak przygotowania do pierwszej zagranicznej wizyty marki trwały bardzo długo. Wejście na nowy rynek wymagało bowiem nowego podejścia do logistyki i wszelkich technicznych aspektów tworzenia wydarzenia poza Polską. Wymagało też długich przygotowań i starań, aby zapewnić jak najlepszy poziom sportowego widowiska.

r

Ostatecznie pierwsza zagraniczna gala KSW odbyła się 31 października 2015 roku, właśnie w Londynie. To tutaj polska marka po raz pierwszy pozostawiła swój ślad na drodze zagranicznej ekspansji i to właśnie tutaj najchętniej wraca z kolejnymi galami.

W trakcie pierwszego wydarzenia w Londynie w okrągłej klatce KSW pojawiła się cała galeria gwiazd organizacji.

W walce wieczoru wystąpił Mariusz Pudzianowski. Przed nim natomiast walczyli między innymi: Borys Mańkowski, Marcin Różalski, Tomasz Narkun i Mateusza Gamrot. Spośród wszystkich dziewięciu walk tylko jedna zakończyła się na kartach sędziowskich. Nie zabrakło też pojedynków mistrzowskich. Borys Mańkowski obronił swój tytuł w wadze półśredniej poddając błyskawicznie Jesse Taylora. Natomiast Tomasz Narkun wywalczył tytuł mistrzowski wagi półciężkiej nokautując Gorana Reljicia.

e

Wszyscy zawodnicy mogli liczyć na wspaniały doping Polonii, która tłumnie stawiła się na galę i z zapałem kibicowała swoim faworytom. Zarówno fighterzy jak i właściciele organizacji mówili wówczas, że doping osób, które w całości wypełniły halę, był wręcz niesamowity.

Sukces pierwszej gali w Londynie sprawił, że w październiku roku 2018 organizacja KSW postanowiła wrócić do stolicy Anglii.

Podobnie jak w roku 2015, kibice ponownie mogli obejrzeć dwa pojedynki mistrzowskie. W pierwszym z nich Karol Bedorf chciał powrócić na tron wagi ciężkiej i odebrać tytuł Philipowi de Friesowi, jednak to Anglik został zwycięzcą, a w drugim Dricus Du Plessis po raz drugi starł się z Roberto Soldiciem w walce o mistrzostwo kategorii półśredniej i tym razem przegrał.

Fani obejrzeli również pierwszą odsłonę turnieju wagi średniej, w którym Michał Materla pokonał Damiana Janikowskiego, a Scott Askham szybko odprawił Marcina Wójcika. Jedną z atrakcji wieczoru był też pojedynek dwóch popularnych postać, Erko Juna i Popka, który zakończył się przegraną rapera.

Druga wizyta KSW w Londynie przyniosła ponownie ogrom emocji i efektownych walk, z których tym razem tylko dwie zakończyły się na kartach sędziowskich. Podtrzymano więc tradycję świetnych skończeń i poddań.

r

Czy i podczas trzej gali KSW w sercu Anglii dojdzie do takich niesamowitych walk?

Nazwiska zawodników, których do tej pory poznaliśmy, a którzy wystąpią podczas KSW 50 gwarantują pokaźną dawkę emocji. Na karcie walk mamy już bowiem dwóch mistrzów, Filipa De Friesa i Tomasza Narkuna, mamy też pojedynek o pas z Normanem Parke’iem i Marianem Ziółkowskim w rolach głównych, a na dodatek do klatki KSW powróci efektownie walczący Damian Janikowski oraz jeden z najbardziej doświadczonych zawodników polskiego MMA, Antoni Chmielewski. Wszystko wskazuje więc na to, że kolejna gala w Londynie będzie trzecim niesamowitym widowiskiem tej marki w hali Wembley Arena.

Informacja prasowa KSW

Przeczytaj także: Artur Sowiński zawalczy na KSW w Gliwicach?!


Data publikacji: 28 czerwca 2019, 12:37
Zobacz również
Paweł Kowalik
fot.
Udostępnij:

Aktualności

Paweł Kowalik prowadzi wielu czołowych zawodników w MMA. Pod jego skrzydłami są między innymi Marcin Tybura, Michał Oleksiejczuk czy chociażby Borys Mańkowski. W ostatnich dniach bardzo głośno mówi się o nowo powstałym stowarzyszeniu MMA. Głos również zabrał człowiek, który polskie MMA od środka zna jak mało kto.

W teorii: stowarzyszenie ma zajmować się jedynie amatorskim MMA i taką ideę przedstawili jego założyciele – Martin Lewandowski i Marian Kmita. Głównym celem ma być dbanie o pozytywny wizerunek MMA, scalenie amatorskiego środowiska, a w dalszej przyszłości wprowadzenie tej dyscypliny do grona sportów olimpijskich. Stowarzyszenie MMA Polska zostało już wpisane do struktur międzynarodowych, dlatego jako jedyny organ w Polsce mogą powołać np. kadrę narodową na ME lub MŚ.

– mówi Paweł Kowalik.

Zapytany o to dlaczego właśnie Martin Lewandowski i Marian Kmita podjęli się otwarcia tego przedsięwzięcia odpowiada:

Przecież do tej pory, a funkcjonują na rynku już od kilkunastu lat, nie interesowali się zbytnio amatorskim MMA. Teraz nagle poczuli misję? Powstanie tego stowarzyszenia spowodowało pewne obawy ludzi ze środowiska.

MMA Polska powstało obok środowiska. Nie ma tam przedstawicieli trenerów, zawodników czy promotorów. Rodzi się pytanie: czy w przyszłości nie będą chcieli „po swojemu” regulować rynku.

Martin Lewandowski zapowiedział już, że docelowym krokiem będzie powołanie związku. Trudno mi uwierzyć, że panowie Lewandowski i Kmita, którzy przecież mają co w życiu robić, nagle poczuli misję i chcą ubierać dzieciaki w stroje sportowe, a następnie wysyłać na zawody. Jeśli tak faktycznie jest, to trzeba chwalić ich za szczytną ideę i wtedy chylę czoła. Jednak naszą rolą, jako środowiska, jest patrzenie im na ręce. To jest prywatne stowarzyszenie, na razie oderwane mocno od środowiska. Więc jeśli będą próby zawłaszczenia polskiego MMA, to trzeba temu przeciwdziałać.

– mówi polski menadżer.

Dużo mówi się o igrzyskach olimpijskich, gdzie MMA być może w końcu zagości. Kowalik komentuje, iż mało zawodników będzie się tym interesowało, porównując to do sportów drużynowych i profesjonalnych lig sportowych.

Oczami wyobraźni już widzę, jak młodym chłopakom będzie się mówiło: poczekaj kilka lat, a może dostaniesz się na igrzyska. No i ci zawodnicy stracą te trzy-cztery lata przygotowań. Nikt nie marzy o złocie olimpijskim w MMA. Tu jest jak w koszykówce. Najlepsi chcą grać w NBA, a nie na igrzyskach. W MMA tym NBA jest UFC. Medal olimpijski nigdy nie będzie ważył więcej, niż pas UFC. Moi zawodnicy walczący w amatorskim MMA nie rozwijali się tak, jak w profesjonalnym MMA. Lepiej od razu przejść na zawodowstwo. Szybciej łapiesz doświadczenie i lepszą kasę. W zawodowym MMA kasa nie zawsze jest dobra, jeśli nie jesteś w topie. W amatorskim jej po prostu nie ma.

– powiedział Kowalik dla Antoniego Partuma z redakcji sport.pl.

Całą rozmowę możecie przeczytać TUTAJ.

Przeczytaj także: Mariusz Pudzianowski ogłosił swój powrót!


Data publikacji: 28 czerwca 2019, 12:11
Zobacz również
Na tej stronie są wykorzystywane pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody przy korzystaniu z naszych serwisów. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki oraz akceptujesz naszą politykę prywatności.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.