fot. Zdjęcie: KSW
Aktualności
Za nami pierwsza gala po przerwie spowodowanej pandemią. Oczekiwania były ogromne, a polskiemu gigantowi udało się im sprostać. Od samego początku działo się naprawdę dużo.
Galę otworzył pojedynek Sebastiana Przybysza z Jakubem Wikłaczem. To ten pierwszy wyszedł z niego zwycięsko po celnych ciosach na korpus w 3 rundzie i dokończeniu dzieła zniszczenia w parterze. Następnie zobaczyliśmy dwa ekspresowe nokauty. Michała Pietrzaka na Kamilu Szymuszowskim i Artura Sowińskiego na faworyzowanym w tym aspekcie walki Gracjanie Szadzińskim.
Później odbył się chyba najlepszy w myśl zawartości wszelakich elementów MMA pojedynek. Tuż przed końcową syreną Roman Szymańskim odprawił w nim Filipa Pejicia, samemu będąc wcześniej w pojedynku na skraju nokautu. Jednakże Polak okazał się bardziej wszechstronnym zawodnikiem. To okazało się w tej walce kluczowe. Należy pochwalić Chorwata, bo postawił Szymańskiemu silny opór pomimo niepełnego obozu przygotowawczego.
W kolejnej walce zmierzył się najgorętszy transfer KSW w ostatnim czyli były podwójny mistrz FEN – Andrzej Grzebyk. Starciem z Tomaszem Jakubcem obfitowała w absolutnie szalone wymiany. W pierwszej fazie pojedynku to Jakubiec nie był daleki od wygranej przed czasem. Po chwili jednak „Double Champ” złapał swój rytm. Ustawiając sobie przeciwnika kopnięciami frontalnymi i bocznymi na korpus przejął kontrolę nad walką. Efektem tego były już następujące po sobie knockdowny po mocnych ciosach na głowę Jakubca. Ten z początku drugiej rundy dokończył dzieła, wystarczyło już tylko kilka ciosów w parterze na dobitkę. Wymarzony debiut dla Andrzeja Grzebyka.
Tomasz Drwal w swoim pierwszym pojedynku od 5 lat przez całą pierwszą rundę badał swojego przeciwnika by dać mu się wyszumieć. W drugiej doświadczenie i chłodna głowa Gorilli zaczęły grać pierwsze skrzypce i technicznym nokautem odprawił rywala.
Przyszedł czas na dwa główne dania karty KSW 53. Po dość wyrównanej i naprawdę znakomitej walce Borys Mańkowski wyszedł zwycięsko z batalii z Marcinem Wrzoskiem. Był szybszy i pokazał większy wachlarz technik bokserskich niż Polish Zombie. Nie bez znaczenia były także udane próby obaleń.
W main evencie Mateusz Gamrot nie dał żadnych szans Normanowi Parke’owi.
Totalnie go zdominował i to nie w parterze! Tak, dobrze widzicie, Gamer zdeklasował Irlandczyka w stójce. Fenomenalnie poruszał się na nogach a jeszcze lepiej trafiał z ciosami. Twarz Parke’a była tak rozbita, że przez opuchliznę zamykały mu się oczy i sędzia był zmuszony przerwać pojedynek.
Ogrom emocji i efektownych zakończeń. Pozostaje czekać na KSW 54 i podobny poziom wrażeń.
Karta główna | Main card
Walka o pas kategorii lekkiej | KSW Lightweight Championship Bout
70,3 kg/155 lb: Mateusz Gamrot pok. Normana Parke’a przez TKO w rundzie trzeciej
70,3 kg/155 lb: Borys Mańkowski pok. Marcina Wrzoska przez decyzję sędziowską
83,9 kg/185 lb: Tomasz Drwal pok. Łukasza Bieńkowskiego przez TKO w rundzie drugiej
77,1 kg/170 lb: Andrzej Grzebyk pok. Tomasza Jakubca przez TKO w rundzie drugiej
70,3 kg/155 lb: Roman Szymański pok. Filipa Pejicia przez TKO w rundzie trzeciej
70,3 kg/155 lb: Artur Sowiński pok. Gracjana Szadzińskiego przez TKO w rundzie pierwszej
80 kg/176 lb: Michał Pietrzak pok. Kamila Szymuszowskiego przez KO w rundzie pierwszej
61,3 kg/135 lb: Sebastian Przybysz pok. Jakuba Wikłacza przez TKO w rundzie trzeciej
Przeczytaj też: Oficjalnie: KSW podjęło decyzję ws. walki Gamrot – Parke
Data publikacji: 11 lipca 2020, 16:03
Zobacz również