Właściciele KSW
fot. KSW
Udostępnij:

Aktualności

Właściciele KSW podobnie też jak rok temu obaj trafili na miejsce 28. całego zestawienia.

Tym samym Maciej Kawulski i Martin Lewandowski ponownie znaleźli się w gronie takich ludzi jak: Zbigniew Boniek, Adam Małysz, Robert Lewandowski, Witold Bańka, Czesław Lang czy Kamil Stoch.

Ranking 50 Najbardziej Wpływowych Ludzi w Polskim Sporcie w 2019 roku powstał w oparciu o dwie części: ocenę oddźwięku społecznego kandydatów (w badaniach zostali podzieleni na dwie grupy: „sportowców” – aktywnych i byłych zawodników oraz trenerów, i „niesportowców” czyli przedsiębiorców, działaczy, menedżerów czy dziennikarzy sportowych) oraz ocenę ekspercką, której dokonało 20 specjalistów związanych ze sportem i biznesem.

Przeczytaj także: Joanna Jędrzejczyk: Było dużo sępów w moim otoczeniu


Data publikacji: 22 listopada 2019, 11:30
Zobacz również
floyd mayweather mma
fot. źródło: skysport
Udostępnij:

Aktualności

Floyd Mayweather Junior w czwartek na swoim Instagramie ogłosił, że powraca z emerytury w 2020 roku. 

https://www.instagram.com/p/B5J0IMTlUYt/?utm_source=ig_embed

„Powracam z emerytury w 2020 roku.”

 

Dana White szybko udostępnił post Mayweathera na swoim koncie, co doprowadziło do spekulacji, że White i Mayweather mogli zawrzeć umowę.

W środę Mayweather i White siedzieli obok siebie na meczu NBA. 43-letni Amerykanin dodał zdjęcie z Whitem na swojego Instagrama.

https://www.instagram.com/p/B5Jwv_MFLJi/?utm_source=ig_embed

„Dana White i ja ponownie współpracujemy, aby dać światu kolejne spektakularne wydarzenie w 2020 roku.”

Tylko pytanie brzmi: nad czym pracują Mayweather i White?

Gdyby jednak White i Mayweather doszli do porozumienia w sprawie jakiejś umowy, nie byłby to pierwszy raz. W 2017 roku prezydent amerykańskiego giganta pozwolił Conorowi McGregorowi, walczyć poza UFC, z Floydem na zasadach bokserskich. Być może ta dwójka doszła do kolejnej umowy, z której skorzystają obie strony.

Przeczytaj także: Joanna Jędrzejczyk: Było dużo sępów w moim otoczeniu


Data publikacji: 22 listopada 2019, 8:26
Zobacz również
jędrzejczyk covington
fot. lowkickmma
Udostępnij:

Aktualności

Ostatnie lata to spory rollercoaster dla Joanny Jędrzejczyk. Najpierw seria zwycięstw, pas mistrzowski i rosnąca popularność. Potem porażki z Rose Namajunas, strata tytułu i wątpliwości fanów. Oprócz tego trudności w prywatnym życiu. Wydaje się jednak że w końcu przyszła stabilizacja.

Gdy opowiadałam ludziom, że dziesięć lat temu musiałam czytać książki o byciu asertywnym, nie mogli w to uwierzyć. Na pewno stałam się jeszcze bardziej konkretna. Zawsze byłam charakterna, ale mam bardzo wrażliwą duszę. Ludzie o tym nie wiedzą. Mama zawsze mi powtarzała: Asia, mamy miękkie serca, więc musimy mieć twarde cztery litery, bo ludzie to wykorzystują. Przeżyłam bardzo dużo przykrych momentów, ostatnio w moim życiu też takie były. Pod wpływem doświadczeń zrobiłam się bardziej gruboskórna, ale jest we mnie jeszcze więcej wrażliwości. Nie lubię przelewek, zrobiłam się bardziej wymagająca. Wobec siebie, ludzi. Chociaż nauczyłam się, żeby za dużo nie wymagać od innych, bo lepiej być miło zaskoczonym niż rozczarowanym – stwierdziła Joanna Jędrzejczyk.

Polska zawodniczka przyznała, że w jej otoczeniu były osoby które szkodziły karierze.

Masa ludzi była ze mną, gdy osiągnęłam sukces, ale też bardzo dużo osób przez to straciłam. Więcej niż po przegranej, ci ludzie nagle się rozpłynęli. Odeszli ode mnie, bo mieli pretensje, że nie miałam czasu się z nimi spotykać, pójść na imprezę czy zjeść kolacji, bo byłam na wiecznej diecie. Na szczęście mam przy sobie osoby, które są ze mną od wielu lat. One nie narzekają i nie mówią, że ciężko jest być moim przyjacielem. Nasze relacje nie są łatwe, bo są okupione tęsknotą, stresem i nerwami. Obiecuję przyjaciołom, że przyjdzie czas, że będziemy na hamaku oglądać wschody i zachody słońca. I pić wino. Teraz jest jednak czas na rozwój – powiedziała.

Jędrzejczyk odniosła się też do porażek w walkach.

Płakałam po pierwszej przegranej w UFC z Rose Namajunas. Było to bolesne i nie zapomnę tego. Ale po 5-10 minutach zadałam sobie pytanie: po co płaczesz? Podnieś rękawice i idź dalej, pomyślałam. Przede mną jeszcze pewnie wiele upadków i wiele przykrych momentów w życiu. Nie ma sensu płakać po przegranej walce. Teraz jestem sportowcem, ale w przyszłości chcę być mamą, bizneswomen, ale zawsze patrzę na drugiego człowieka. Teraz w szpitalu umiera moja najlepsza przyjaciółka, którą znam od siódmego roku życia. Nie ma dla niej teoretycznie już pomocy, choć ja zawsze widzę światełko w tunelu. Przegrana walka nie jest problemem. To życie jest bezcenne. Często zapędzamy się w nim. Chcemy być bogaci, znani, bogato wyjść za mąż czy się ożenić, skończyć dobre studia i mieć super płatną pracę. Zawsze mówię do dzieciaków: pracujcie ciężko i zarabiajcie pieniądze, to nie jest nic złego. Czym więcej zarabiasz, tym więcej możesz zrobić. Możesz komuś pomóc, masz więcej możliwości, ale finalnie powinniśmy raczej inwestować w siebie, naukę i relacje z ludźmi. I wierzyć w siebie. Również nawzajem jako ludzie – uważa.

Cały wywiad: Ludzie się dziwią, gdy mówię, że nie doznałam porażki. No, nie doznałam, bo nadal lecę

Przeczytaj też: Albert Odzimkowski: W klatce nie będzie wymiany uprzejmości

 


Kamil Gieroba
Data publikacji: 21 listopada 2019, 16:36
Zobacz również
Luke Rockhold
fot. Zdjęcie: MMA Fighting
Udostępnij:

Aktualności

Luke Rockhold planuje dłuższą przerwę od startów w MMA. Były mistrz UFC i Strikeforce w wadze średniej po raz ostatni walczył w lipcu, gdzie w debiucie w kategorii półciężkiej z Janem Blachowiczem przegrał przez ciężki nokaut i  doznał złamania szczęki.  W skutek czego Rockhold postanowił odpocząć od walk w formule MMA. Zamierza wystartować w grapplingowych zawodach Polaris 12, jednak nie wiąże już wielkich planów ze sportami walki.

Jestem zadowolony z tego, gdzie jestem teraz. Osiągnąłem bardzo wiele w sporcie. Nie staram się być na pierwszych stronach gazet, nie spróbuję powiedzieć, że idę na emeryturę, a potem chcę wrócić. Nie lubię zamykać drzwi. Teraz po prostu cieszę się, że nie walczę. Dobrze jest skupić się na innych rzeczach.

W ostatnich latach Rockhold skupiał się także na karierze poza klatką, między innymi dzięki podpisaniu lukratywnego kontraktu z Ralphem Laurenem, gdzie stał się jedną z twarzy marki. Niedawno zaczął też karierę aktorską. Aktualnie te zajęcia dają byłemu mistrzowi więcej satysfakcji niż walki w klatce.

Walka wymaga wiele wysiłku. Zrobiłem to, byłem na szczycie. Po prostu nie mam tej samej pasji, głodu walk w tym momencie. Jestem podekscytowany, że będę mógł robić coś innego. Wiem, że mam tam wielu fanów. Przepraszam, że nie walczę, ale nigdy nie wiadomo. Może kiedyś to zrobię, ale nie przewiduję tego w tym momencie.

Finansowo Rockhold jest w sytuacji, w której nie musi walczyć ponownie, co pozwala mu podjąć decyzję o swojej przyszłości w oparciu o to, co jest dla niego naprawdę najlepsze, zamiast powracać do walk z konieczności. Jeśli kiedykolwiek zdecyduje się na ponowną rywalizację, 35-letni weteran zrobi to z właściwych powodów, co oznacza, że chce walczyć – nie dlatego, że musi walczyć.

Luke postanowił sprawdzić się także w całkowicie nowej formule walk i dlatego wystartuje na zawodach Polaris.

Nie traktuję tego jako swojej pracy. Po prostu dobrze się z tym bawię. Chcę udowodnić, że nadal jestem na szczycie. Dlaczego by nie spróbować? Mogę jeszcze wiele udowodnić. Podbiłem dwie największe organizacje MMA. Walczę od 14 lat.

 

 

 

Rockhold nie zamierza jednak przechodzić na emeryturę.

Nigdy nie mówię nigdy. Nie jestem osobą, która rzuci coś całkowicie. Nie chcę blokować sobie drogi w żadnym miejscu w życiu. Zawsze zostawiam otwarte drzwi. Tak właśnie żyję swoim życiem. Jak dotąd sobie poradziłem. Zamierzam zachować tę mentalność i styl życia.

Czy Waszym zdaniem Rockhold powinien zakończyć karierę zawodnika MMA?

Zobacz także: Jones drwi z Błachowicza, Polak odpowiada!


Data publikacji: 21 listopada 2019, 15:18
Zobacz również
ALbert Odzimkowski
fot. Zdjęcie: tapology.com
Udostępnij:

Aktualności

Albert Odzimkowski czyli popularny „Złoty” swoją przygodę z matą rozpoczął od judo w wieku dwunastu lat, ale sport był obecny w jego życiu praktycznie przez całe dzieciństwo.

Zawsze byłem aktywnym chłopakiem. W podstawówce jeździłem na zawody praktycznie w każdej dyscyplinie sportu, poczynając od piłki nożnej, na biegach kończąc. Na pierwszy trening wybrałem się z moim ciotecznym bratem, który trenował judo i tak trafiłem na matę. Niestety później połamałem śródręcze, co spowodowało, że odstawiłem judo i przez rok nie trenowałem sportów walki wcale.

Po przerwie rozpocząłem treningi boksu, a następnie, gdy miałem niecałe 19 lat, poszedłem do Radomskiego Klubu Taekwondo i bardzo mi się spodobało to, że tam i kopią i boksują, a jeszcze do tego można rzucać i obalać. Wciągnął mnie ten przekrojowy trening i szybko rozpocząłem starty w kickboxingu, w K-1 i w boksie tajskim.

Albert szybko zaczął też walczyć w amatorskim MMA, w którym stoczył 33 boje, z czego 30 wygrał. W roku 2010 udanie rozpoczął karierę na drodze zawodowej.

Gdy zaczynałem trenować, robiłem to bo bardzo mi się podobało. Później zacząłem jeździć na zawody, gdzie udawało się wygrywać pojedynki. Po czwartej wygranej walce w zawodowym MMA, uznałem że jestem w tym całkiem dobry. Do szóstego starcia dzieliłem jednak cały czas pracę fizyczną ze studiami na AWF i treningami. Potem przerzuciłem się całkowicie na sport. Zacząłem prowadzić zajęcia jako trener i skupiłem się w stu procentach na karierze MMA.

Niestety później w sportowym życiu Alberta pojawiły się pierwsze przegrane.

Miałem dużo pracy. Dzieliłem prowadzenie zajęć pomiędzy Radom i Kraków, gdzie byłem trenerem stójki u Tomka Drwala. Pojawiły się dwie porażki w zawodowym MMA, ale szybko wszystko wróciło na właściwe tory i pokonałem znanego z UFC Emila Meeka. Wydawało się, że wyszedłem na prostą. Niestety zdarzył się wypadek samochodowy. Nie powinienem był po nim  szybko wracać do startów, ale zdecydowałem się na kolejną walkę, którą przegrałem. Cały czas jednak miałem problemy ze zdrowiem, bo w wypadku straciłem część powieki, co wpłynęło na kłopoty ze snem.

W kolejnych dwóch bojach Albert wrócił na zwycięską drogę, jednak problemy ze zdrowiem wykluczyły go z aktywności na ponad dwa lata.

W starciu z Oskarem Somerfeldem złamałem rękę. Przeszedłem operację, ale niestety niezbyt udaną, bo dłoń się nie zrosła. Przygotowywałem się jednak na kolejną walkę, która mogła otworzyć mi drzwi do UFC. Niestety w trakcie treningów uszkodziłem nerw piersiowy. Przeszedłem więc wcześniej planowaną operację ręki, a następnie rekonwalescencję po naderwaniu nerwu.

Przy okazji wykorzystałem czas i poprawiłem przegrodę nosową, zrekonstruowano mi również powiekę z wcześniejszego wypadku. Gdy wydawało się, że wszystko jest już dobrze pojawiła się przepuklina kręgosłupa i konieczność przejścia kolejnej operacji. Na szczęście we wszystkim wsparli mnie specjaliści z Centrum Medycznego MML, a dzięki wielu przyjaciołom takim jak Paweł Olesiak i firmom np. Hydro Truck udało mi się ostatecznie wrócić do startów.

Powrót po długiej przerwie był bardzo uda, Albert pokonał bowiem byłego mistrza KSW Krzysztofa Kułaka. Teraz natomiast zmierzy się z Michałem Michalskim podczas gali KSW 52 w Gliwicach.

Z Michałem się znamy. Jesteśmy kolegami, ale nigdy nie trenowaliśmy w jednym klubie. Pomagaliśmy natomiast sobie w przygotowaniach. Znamy się więc, darzymy się szacunkiem, ale jak  klatka zostanie zamknięta, to nie będzie wymian uprzejmości, tylko twarda walka, po której zapewne pójdziemy razem na piwo. Sama walk w KSW, podczas takiej dużej gali, to dla mnie wielka motywacja. Jedzie ze mną dużo grupa wsparcia kilkuset kibiców, z czego bardzo się cieszę.

Do pojedynku Alberta Odzimkowskiego z Michałem Michalskim dojdzie już 7 grudnia, podczas gali KSW 52: The Race, która odbędzie się w Arenie Gliwice.

Przeczytaj także: Norman Parke zaprasza Borysa Mańkowskiego na rewanż!


Data publikacji: 21 listopada 2019, 14:26
Zobacz również
Norman Parke Mańkowski rewanż
fot. punditarena.com
Udostępnij:

Aktualności

Norman Parke zaprasza Borysa Mańkowskiego do „tańca” na kolejnej gali KSW. Jak pamiętamy panowie mieli okazje zmierzyć się ze sobą na KSW 47, i wtedy po niejednogłośnej decyzji sędziów wygrał „Stormin”. Irlandczyk z Północy za pośrednictwem swojego Facebooka napisał o możliwości rewanżu z Borysem Mańkowskim.

Zobaczylibyście drugą walkę ze mną i z Borysem? W pierwszej walce otrzymałem tą propozycję na trzy tygodnie przed. Moja kondycja nie była wtedy najlepsza, ale walczyłem bardzo mądrze. Daliśmy wyrównaną walkę i teraz możemy zrobić rewanż o pas w moim Belfaście!

– napisał na swoich social mediach Norman Parke.

Warto też napomnieć, że o trofeum w wadzę do 70 kilogramów pierwszeństwo miał Marian Ziółkowski. Jednak z pojedynku na KSW 50 w Londynie wykluczyła go kontuzja. Za Mariana z marszu do zastępstwa wszedł Marcin Wrzosek. Zawodnik z Shark Top Team Łódź dał dobrą walkę z Normanem i także ubiega się o rewanż.

Borys Mańkowski schodzi do kategorii lekkiej z dywizji półśredniej. W ostatnim pojedynku bardzo szybko z kwitkiem odprawił Vaso Bakocevicia. Tym zwycięstwem Poznaniak udanie zapoczątkował zmienianie kategorii wagowej. Pojedynek o pas wydaje się możliwy, gdyż Norman był w podobnej sytuacji zanim otrzymał szansę walki i tytuł.

Przeczytaj także: Kazieczko vs. Dubois ostatnią walką na KSW 52


Data publikacji: 21 listopada 2019, 12:28
Zobacz również
kazieczko-dubois
fot. źródło: KSW
Udostępnij:

Aktualności

Starcie w kategorii lekkiej Maciej Kazieczko (5-1, 2 KO) vs Michael Dubois (11-6, 4 KO, 7 Sub) jest ostatnim pojedynkiem dodanym do karty walk gali KSW 52: The Race, która odbędzie się w Arenie Gliwice w Gliwicach już 7 grudnia.

Bilety w sprzedaży na eBilet.pl #MiastoGliwiceZaprasza

Maciej Kazieczko pięć z sześciu zawodowych pojedynków toczył w okrągłej klatce KSW. Trenujący w Poznaniu 26-latek zanotował 3 wygrane na kartach punktowych oraz jedną przed czasem, kiedy to na KSW 38: Live in Studio odprawił już w 70. sekundzie walki Tomasza Matusewicza. Ostatnio fani KSW mogli oglądać Kazieczkę w interesującym pojedynku z Bartłomiejem Koperą na gali KSW 47 w marcu.

Michael Dubois dołączył do KSW na gali KSW 49 w Trójmieście. Ceniony reprezentant Szwajcarii pokazał się z bardzo dobrej strony, ale nieznacznie uległ na kartach punktowych Leszkowi Krakowskiemu. „Bad Boy” znany jest przede wszystkim ze swojego widowiskowego stylu walki w stójce wyniesionego z muay thai, ale jest również bardzo groźny na ziemi, o czym świadczy siedem pojedynków zakończonych przez dźwignie i duszenia.

kozieczko dubois
źródło: KSW

—–

Walka wieczoru | Main event

85 kg/187 lb: Mamed Khalidov (34-6-2, 14 KO, 16 Sub) vs Scott Askham (18-4, 12 KO, 2 Sub)

Walka o tymczasowy pas kategorii piórkowej | KSW Featherweight Interim Championship Bout
65,8 kg/145 lb: Salahdine Parnasse (13-0, 2 KO, 4 Sub) vs Ivan Buchinger (36-6, 8 KO, 22 Sub)

Karta główna | Main card
91,5 kg/202 lb: Damian Janikowski (4-2, 3 KO, 1 Sub) vs Szymon Kołecki (7-1, 7 KO)
56,7 kg/125 lb: Karolina Owczarz (2-0, 1 Sub) vs Aleksandra Rola (3-0, 1 KO)
70,3 kg/155 lb: Grzegorz Szulakowski (9-3, 2 KO, 3 Sub) vs Shamil Musaev (13-0, 8 KO, 2 Sub)
77,1 kg/170 lb: Michał Michalski (7-4, 3 KO, 1 Sub) vs Albert Odzimkowski (11-3, 3 KO, 7 Sub)
70,3 kg/155 lb: Artur Sowiński (19-11, 6 KO, 7 Sub) vs Vinicius Bohrer (16-7, 2 KO, 13 Sub)
120,2 kg/265 lb: Michał Włodarek (7-2, 3 KO, 1 Sub) vs Srđan Marović (4-0, 4 KO)

70,3 kg/155 lb: Maciej Kazieczko (5-1, 2 KO) vs Michael Dubois (11-6, 4 KO, 7 Sub)

Informacja prasowa KSW

Sprawdź także: Jones drwi z Błachowicza. Polak odpowiada!

 


Data publikacji: 20 listopada 2019, 17:20
Zobacz również
Ben Askren
fot. Zdjęcie: Yahoo! Sports
Udostępnij:

Aktualności

Jednak ogłoszenie o zakończeniu przygody z UFC szybko wywołało sporo reakcji w mediach społecznościowych. Zarówno wśród byłych, jak i obecnych zawodników MMA.

Gratulacje dla człowieka, który wciągnął mnie do MMA na piekielnie dobrą karierę. Zdrówka dla Ciebie @Benaskren! Dziękuję za poprowadzenie mnie we właściwym kierunku jako trenera zapaśniczego, za to, że mogłem mieć wpływ na walki i za służenie mi zawsze radą biznesową. Wszystko co najlepsze w kolejnym przedsięwzięciu – napisał Corey Anderson.

Gratuluję @Benaskren niesamowitej kariery! Byłeś dla mnie i wielu innych wielką inspiracją. Od wrestlingu w szkole średniej, kiedy byłem bardzo młody 😆to obserwuęc cię przez cały czas, twojej karierę w zapasach  i MMA. Nauczyłem się wiele z twoich unikalnych technik, jak również z twojego sposobu myślenia #funky – stwierdził z kolei Chris Weidman.

Rozmawialiśmy i zawsze życzyłeś sobie, by dobrze czuć się na emeryturze. Ben, nasze drogi wkrótce się skrzyżują – dodał z kolei Dillon Danis.

O „Funkym” wspomniał także jego były pracodawca – organizacja ONE Championship.

Jak widać, choć Askren dogryzł wielu osobom swoim trash-talkiem, to jest także spore grono co będzie go miło wspominać.

Dla przypomnienia „Funky” przychodził do UFC z One Championship jako element wymiany za Demetriousa Johnsona. Był wtedy niepokonany. W organizacji Dany White’a zadebiutował w marcu br. i wydawało się, że jego przygoda z UFC lepiej się potoczy. Wygrał bowiem z Robbiem Lawlerem na UFC 235 przez poddanie w pierwszej rundzie. Przegrał jednak kolejne dwie walki. Najpierw z Jorge Masvidalem na UF 239 w lipcu przez błyskawiczny nokaut. Następnie walczył z Demianem Maią na UFC on ESPN+ 20 w Singapurze i odklepał po zapięciu Rear Naked Choke’u przez Brazylijczyka w trzeciej rundzie. To jedyne dwie porażki w jego dziesięcioletniej karierze w MMA.

Źródło: ESPN

Przeczytaj też: Ben Askren przechodzi na emeryturę!


Kamil Gieroba
Data publikacji: 20 listopada 2019, 12:47
Zobacz również
Udostępnij:

Aktualności

Jones vs Błachowicz – o takim starciu marzy niemal każdy fan MMA w Polsce. Janek odkąd powrócił do trenera Roberta Jocza pnie się w górę by osiągnąć wspomnianą wcześniej walkę.

Po ostatnich dwóch wygranych, kolejno z Lukiem Rockholdem i Jacare Souzą, Polak jest jednym z głównych zawodników, którzy są brani pod uwagę do walki o pas z amerykańskim mistrzem. Jednak wydaje się, że pierwszy w kolejce jest niepokonany Dominick Reyes, a potem (o ile UFC nie woli Corey’a Andersona) Jan Błachowicz.

Mimo, że Jon Jones ostatnio dość jasno nakreślił, że w kolejnej walce zmierzy się z Reyesem, to nie zapomina o Polaku. Tym bardziej, że Janek sporo mówił o walce z Jonesem po wygranej z Souzą. To nie mogło umknąć dominującemu mistrzowi wagi półciężkiej, dodatkowo Jones nieco zadrwił z Błachowicza.

Nie wiem człowieku, nie brzmisz na zbyt gotowego.

Na odpowiedź Błachowicza na ten wpis nie trzeba było długo czekać.

Nie jestem tu by brzmieć, ale by coś pokazać.

Miejmy nadzieję, że Panom będzie dane spotkać się w przyszłym roku.

Jan Błachowicz znajduje się obecnie na fali dwóch wygranych (wspomniane wygrane z Rockholdem i Souzą), które poprzedziła przegrana z Thiago Santosem. Polak znajduje się obecnie na 6. pozycji w kategorii półciężkiej, a wyprzedza go m.in. Dominick Reyes oraz jego były rywal ( z którym może zmierzyć się niebawem ponownie) Corey Anderson.

Jones po raz ostatni wszedł do Octagonu na UFC 239, gdzie po bardzo wyrównanej walce pokonał Thiago Santosa. Kolejny pojedynek Jon miałby stoczyć w lutym przyszłego roku, jednak nic jeszcze nie jest potwierdzone.

Myślicie, że w przyszłym roku zobaczymy walkę Jones a i Błachowicza?

Zobacz także: Właściciel ATT chce, aby Masvidal walczył z Nickiem Diazem albo z McGregorem!

 


Data publikacji: 20 listopada 2019, 10:16
Zobacz również
Na tej stronie są wykorzystywane pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody przy korzystaniu z naszych serwisów. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki oraz akceptujesz naszą politykę prywatności.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.