jędrzejczyk covington
lowkickmma

Joanna Jędrzejczyk: Było dużo sępów w moim otoczeniu

- Gdy opowiadałam ludziom, że dziesięć lat temu musiałam czytać książki o byciu asertywnym, nie mogli w to uwierzyć. Na pewno stałam się jeszcze bardziej konkretna - powiedziała Joanna Jędrzejczyk w wywiadzie dla "Po Gongu".

Ostatnie lata to spory rollercoaster dla Joanny Jędrzejczyk. Najpierw seria zwycięstw, pas mistrzowski i rosnąca popularność. Potem porażki z Rose Namajunas, strata tytułu i wątpliwości fanów. Oprócz tego trudności w prywatnym życiu. Wydaje się jednak że w końcu przyszła stabilizacja.

Gdy opowiadałam ludziom, że dziesięć lat temu musiałam czytać książki o byciu asertywnym, nie mogli w to uwierzyć. Na pewno stałam się jeszcze bardziej konkretna. Zawsze byłam charakterna, ale mam bardzo wrażliwą duszę. Ludzie o tym nie wiedzą. Mama zawsze mi powtarzała: Asia, mamy miękkie serca, więc musimy mieć twarde cztery litery, bo ludzie to wykorzystują. Przeżyłam bardzo dużo przykrych momentów, ostatnio w moim życiu też takie były. Pod wpływem doświadczeń zrobiłam się bardziej gruboskórna, ale jest we mnie jeszcze więcej wrażliwości. Nie lubię przelewek, zrobiłam się bardziej wymagająca. Wobec siebie, ludzi. Chociaż nauczyłam się, żeby za dużo nie wymagać od innych, bo lepiej być miło zaskoczonym niż rozczarowanym – stwierdziła Joanna Jędrzejczyk.

Polska zawodniczka przyznała, że w jej otoczeniu były osoby które szkodziły karierze.

Masa ludzi była ze mną, gdy osiągnęłam sukces, ale też bardzo dużo osób przez to straciłam. Więcej niż po przegranej, ci ludzie nagle się rozpłynęli. Odeszli ode mnie, bo mieli pretensje, że nie miałam czasu się z nimi spotykać, pójść na imprezę czy zjeść kolacji, bo byłam na wiecznej diecie. Na szczęście mam przy sobie osoby, które są ze mną od wielu lat. One nie narzekają i nie mówią, że ciężko jest być moim przyjacielem. Nasze relacje nie są łatwe, bo są okupione tęsknotą, stresem i nerwami. Obiecuję przyjaciołom, że przyjdzie czas, że będziemy na hamaku oglądać wschody i zachody słońca. I pić wino. Teraz jest jednak czas na rozwój – powiedziała.

Jędrzejczyk odniosła się też do porażek w walkach.

Płakałam po pierwszej przegranej w UFC z Rose Namajunas. Było to bolesne i nie zapomnę tego. Ale po 5-10 minutach zadałam sobie pytanie: po co płaczesz? Podnieś rękawice i idź dalej, pomyślałam. Przede mną jeszcze pewnie wiele upadków i wiele przykrych momentów w życiu. Nie ma sensu płakać po przegranej walce. Teraz jestem sportowcem, ale w przyszłości chcę być mamą, bizneswomen, ale zawsze patrzę na drugiego człowieka. Teraz w szpitalu umiera moja najlepsza przyjaciółka, którą znam od siódmego roku życia. Nie ma dla niej teoretycznie już pomocy, choć ja zawsze widzę światełko w tunelu. Przegrana walka nie jest problemem. To życie jest bezcenne. Często zapędzamy się w nim. Chcemy być bogaci, znani, bogato wyjść za mąż czy się ożenić, skończyć dobre studia i mieć super płatną pracę. Zawsze mówię do dzieciaków: pracujcie ciężko i zarabiajcie pieniądze, to nie jest nic złego. Czym więcej zarabiasz, tym więcej możesz zrobić. Możesz komuś pomóc, masz więcej możliwości, ale finalnie powinniśmy raczej inwestować w siebie, naukę i relacje z ludźmi. I wierzyć w siebie. Również nawzajem jako ludzie – uważa.

Cały wywiad: Ludzie się dziwią, gdy mówię, że nie doznałam porażki. No, nie doznałam, bo nadal lecę

Przeczytaj też: Albert Odzimkowski: W klatce nie będzie wymiany uprzejmości

 

Kategorie
NEWSUFC

Leave a Reply



Powiązane

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.