Jóźwiak
fot. fot. facebook.com/fightexclusivenight
Udostępnij:

Aktualności

Jóźwiak na 24 dni przed galą FEN zamknął kartę walk 26. edycji.

Paweł Jóźwiak: A mogliśmy zrobić to dużo szybciej, bo wszyscy zawodnicy o swoim występie we Wrocławiu wiedzą od bardzo dawna. 24 dni, a równie dobrze mogło być 40 czy nawet więcej, ale nie można odkrywać wszystkich swoich kart zbyt szybko. Mam nadzieję, że wszyscy będą zdrowi i taki skład zaprezentuje się w hali Orbita.

Trudno było ułożyć tę kartę walk?

PJ: Nie, już po FEN 24 wiedziałem, jak ta karta ma wyglądać. Chodzi oczywiście o trzon, bo resztę dobierałem sukcesywnie. Podczas gali w Ostródzie karta była w 90% gotowa. Zawodnicy chcą u nas walczyć, sami dzwonią i pytają, czy znajdzie się dla nich miejsce na karcie walk. Jeżeli zawodnik chce walczyć, prezentuje odpowiedni poziom, potrafi pomóc nam w promocji wydarzenia, to może u nas występować bardzo często.

Problem z częstotliwością walk doskwiera zawodnikom w wielu organizacjach.

PJ: Wiem, ale my patrzymy na siebie. Grzebyk chciał walczyć w drugiej połowie roku – proszę bardzo. Dusza z Zadorą byli brani pod uwagę podczas gali w Ostródzie. Jednemu urodziła się córka, drugi miał ślub, kupił dom itp. – ja to wszystko rozumiem. Uporządkowali swoje sprawy, porozmawialiśmy, są gotowi – możemy dawać ich na kartę walk.

Niektórzy między walkami na FEN walczą poza organizacją.

PJ: I bardzo się z tego cieszę. Rębecki wygrał Chinach, Bajor w Rosji, gdzie wszyscy boją się walczyć. Łopaczyk próbował się odbudować, więc dostał możliwość stoczenia dwóch walk poza federacją, żeby nabrać pewności siebie przed kolejnym wyzwaniem, które na niego czeka. Żaden z naszych zawodników poza FEN nie przynosi wstydu. Powiem więcej – jestem z nich dumny, bo nie są tylko bohaterami w swojej własnej piaskownicy. Ich poziom łatwo można zweryfikować. Ta weryfikacja stawia nas w dobrym świetle.

We Wrocławiu będzie bardzo dużo „ciasnych” walk.

PJ: Wiadomo – są faworyci więksi lub mniejsi – to jak wszędzie. Mógłbym budować Łopaczyka zestawiając go z boomem, aby wygrał łatwo i mielibyśmy młodego chłopaka z długą serią zwycięstw na naszych galach. Po co? Kibiców nie można oszukiwać, wiedza na temat MMA jest coraz większa, a moim celem nie jest zrobienie gali, podczas której wygrają wszyscy zawodnicy z czerwonego narożnika. Taki sport mnie nie interesuje. Stąd przed Tymkiem stoi wyzwanie. Jak przed każdym, kto wejdzie do klatki.

Dusza z Gniadkiem…

PJ: To będzie hit. To będzie – kto wie – być może najlepsza walka 2019 roku w polskim MMA. Nie żartuję, mówię poważnie. To może być pojedynek podobny do tego Grzebyka z Gniadkiem – absolutnie wyjątkowa bitwa, która skończyć się może w każdy sposób. Nie mam pojęcia, kto wyjdzie z niej zwycięsko.

Kijańczuk natomiast wygrać musi.

PJ: Musiał i miał zdaniem wielu wygrać również z Kowalskim, ale nie potrafił zachować zimnej krwi i dał się zaskoczyć bardziej doświadczonemu od siebie zawodnikowi. Jeżeli znowu Rafał wejdzie przebojem w ten pojedynek, to Zontek to wykorzysta. On potrafi sprawiać niespodzianki, potrafi zaskakiwać. Kijańczuka czeka ciężka przeprawa.

Aktualny czy były mistrz? Kto wygra w jedynej na karcie walk walce w K-1?

PJ: Na pewno obaj chcą wygrać i obaj wiedzą, jak to jest być na szczycie. Faworytem jest Zadora, który jest wyraźnie na fali, ale rozmawiałem jakiś czas temu z Wojtkiem i nigdy nie widziałem go tak pewnego siebie. Dużo pracuje nad techniką bokserską ze swoim bratem i byłym trenerem Tomasza Adamka, Gusem Currenem. On naprawdę wierzy w to, że znowu wejdzie na szczyt.

Grzebyk żegna się z kategorią średnią?

PJ: Przed walką wspominał o tym, ale w sporcie nigdy nie można być niczego w stu procentach pewnym. Na pewno docelowo Andrzej celuje w kategorię półśrednią, mimo że nie ma dużego doświadczenia w pojedynkach w limicie 77. Zdaje sobie sprawę ze wszystkich atutów, które w półśredniej będą po jego stronie, a którymi nie będzie górował nad rywalami kategorię wyżej. Wiem już nawet, z kim zawalczy w następnej walce, czyli obronie drugiego pasa.

Bajor z Sianosem, to?

PJ: To ciężka artyleria. Jeden cios, jedna śmierć – tak powiedział kiedyś Andrzej Janisz. Jak Sianos trafi to konia przewróci. Gdy jednak Bajor go obali, to na pewno będzie miał więcej argumentów po swojej stronie. Sianos nie tylko wygrywa wszystkie swoje walki przed czasem. Jego nigdy nikt nie znokautował i nie poddał – nawet na treningach. To jest ewenement, który ma spore szanse być czołowym zawodnikiem w kategorii ciężkiej w naszym  kraju. Już jest wysoko, a może być jeszcze wyżej.

Wszyscy spodziewali się mniej sportowej walki Trybsona.

PJ: A będzie sportowa, bo zmierzą się ze sobą prawdziwi sportowcy. Już nie chcę słuchać, że Trybson to freak, który próbuje swoich sił na macie. To że ostatnio pobił mało poważnego „zawodnika” to inna kwestia. U nas będzie bił się z dobrymi sportowcami. Nie damy mu oczywiście od razu Jon Jonesa, ale Jarek Lech to solidna firma i nie wiem jako matchmaker, który z wojowników okaże się lepszy w tym pojedynku.

Jak idzie sprzedaż biletów?

PJ: Dobrze, bardzo dobrze. Spodziewamy się najlepszej frekwencji podczas naszych gal we Wrocławiu. Zrobimy wszystko, aby kibice po walkach swoich ulubionych zawodników nie opuszczali hali i zostali na swoich miejscach do końca – mamy przygotowane pomysły, jak to zrobić – jesteśmy w dobrej myśli.

Gala FEN 26 będzie najlepszą w 2019 roku?

PJ: To się okaże po gali, ale na pewno zapowiada się najlepiej. Na papierze jest wszystko, aby tak było. Bilety sprzedają się od początku wybornie, więc mam nadzieję, że pod tym względem również tak będzie. Na pewno chcemy dawać kibicom igrzyska i walki, które będą im się podobały, które będą trzymały w napięciu.

Co w 2020 roku?

PJ: Przyspieszymy – tylko mogę tylko powiedzieć. Kibiców naszej federacji czeka wiele dobrego.

Źródło: FEN

Przeczytaj także: Oficjalnie: Niepokonany Chorwat nowym nabytkiem KSW


Data publikacji: 24 września 2019, 10:03
Zobacz również
Aleksandar Ilić
fot. Zdjęcie: Sportowe Fakty
Udostępnij:

Aktualności

Aleksandar Ilić (12-2, 8 KO, 2 Sub) 9 listopada wejdzie po raz kolejny do klatki KSW. Na KSW 51 w Chorwacji w Arena Zagreb serbski „Joker”zmierzy się z „Lubelskim Czołgiem”, Cezarym Kęsikiem (9-0, 7 KO, 1 Sub).


Data publikacji: 23 września 2019, 23:31
Zobacz również
KSW 52 Grzegorz Szulakowski
fot. Zdjęcie: Grzegorz Szulakowski/Facebook
Udostępnij:

Aktualności

Zarówno Artur Sowiński (19-11, 2 NC), jak i Grzegorz Szulakowski (9-3) potwierdzili, że zawalczą podczas gali KSW 52 w Gliwicach.

Wielce prawdopodobne zatem, że organizacja zestawi tych zawodników naprzeciw siebie w klatce.

Obydwaj mogą pochwalić się sporym doświadczeniem w KSW. Sowiński to wręcz jeden z weteranów polskiego MMA. W KSW walczy od 2010 roku. Na KSW 33 zdobył mistrzostwo wagi piórkowej, pokonując Klebera Koike Erbsta w Krakowie. Pas stracił przegrywając z Marcinem Wrzoskiem. Wtedy postanowił zmienić kategorię wagową i wrócił do dywizji lekkich. Powrót miał udany, bowiem rok temu w Gliwicach pokonał Kamila Szymuszowskiego. Kilka miesięcy później przegrał jednak z Normanem Parke.

Grzegorz Szulakowski przebojem wtarł się do czołówki dywizji. Zadebiutował w organizacji na KSW 33 pokonując Patryka Grudniewskiego. Wygrał także kolejne trzy pojedynki, co dało mu miano pretendenta i możliwość starcia z Mateuszem Gamrotem. Przegrał jednak z nim na KSW 42 w Łodzi. W grudniu także zawalczył w Gliwicach, gdzie wziął zastępstwo do starcia z Marianem Ziółkowskim. Poległ jednak po trzech rundach.

Gala KSW 52 w Gliwicach odbędzie się 7 grudnia. W walce wieczoru dojdzie do pojedynku Scotta Askhama z Mamedem Khalidovem.

Przeczytaj także: Oficjalnie: Niepokonany Chorwat nowym nabytkiem KSW


Data publikacji: 23 września 2019, 15:37
Zobacz również
Carla Esparza
fot. Zdjęcie: mmainsight.com
Udostępnij:

Aktualności

Carla Esparza doświadczyła agresywnych zachowań publiczności w Mexico City. Zresztą nie była jedyna.

Rozumiem pasję meksykańskich fanów i że stoją za swoimi ulubieńcami. Walczyłam w kilku miejscach, gdzie rywale byli „gospodarzami”, ale ta z Meksyku to była najbardziej żywiołowa publiczność. Smutne jest jednak, że na trybunach było kilka agresywnych osób. Opuszczając arenę ktoś wylał na mnie piwo. Czułam że wygrałam uczciwie, więc było mi smutno – stwierdziła Esparza po gali.

Wściekłość meksykańskich fanów wzrosła po walce wieczoru, która trwała 15 sekund. Yair Rodriguez nieprzepisowo zaatakował oczy Jeremy’ego Stephensa. Ten nie mógł kontynuować pojedynku. Klatkę musiał opuszczać w eskorcie ochroniarzy.

Nie cierpię tego typu zachowań. To jest sport. Wszyscy dajemy z siebie co mamy do dyspozycji. Ciężko pracujemy przed walkami. Nie wszyscy kibice tacy są, ale życzę by pokazywali więcej szacunku – dodała Esparza.

Przeczytaj także: Oficjalnie: Holloway vs. Volkanovski na UFC 245!


Data publikacji: 23 września 2019, 13:25
Zobacz również
Max Holloway
fot. Zdjęcie: MMANytt
Udostępnij:

Aktualności

W karcie walk UFC 245 znalazła się bardzo ciekawa walka. Max Holloway (20-4) postawi mistrzostwo wagi piórkowej w konfrontacji z Alexandrem Volkanovskim (20-1).

Pierwotnie planowano, by to starcie odbyło się w Australii, podczas nadchodzącej gali UFC 243. Holloway potrzebował jednak więcej czasu na dojście do pełnej sprawności po poprzednim pojedynku. Dla przypomnienia – ostatnio walczył na UFC 240. W lipcu pokonał Frankie Edgara po pięciu rundach i jednogłośnej decyzji sędziów. Wcześniej próbował sięgnąć po tymczasowe mistrzostwo wagi lekkiej. Przegrał jednak z Dustinem Poirierem.

Alexander Volkanovski przebojem wtarł się do czołówki dywizji piórkowych. W maju odniósł największe zwycięstwo w karierze pokonując Jose Aldo przez jednogłośną decyzję sędziów. Ma na koncie imponującą serię siedemnastu wygranych z rzędu. W samym UFC nie doznał jeszcze porażki. W organizacji Dany White’a zadebiutował w 2016 roku pokonując Yusuke Kasuyę.

Gala UFC 245 odbędzie się 14 grudnia w T-Mobile Arena (Las Vegas). Na to wydarzenie potwierdzono już kilka walk oprócz main eventu. Między innymi Amanda Nunes będzie bronić mistrzostwa wagi koguciej w pojedynku z Germaine de Randamie. Ponadto Santiago Ponzinibbio w największym wyzwaniu w karierze zawalczy z Robbie Lawlerem.

Przeczytaj także: UFC on ESPN+ 17 – No contest w walce wieczoru


Data publikacji: 23 września 2019, 12:58
Zobacz również
UFC on ESPN+ 17
fot. Zdjęcie: UFC
Udostępnij:

Aktualności

W Mexico City w walce wieczoru Yair Rodriguez zmierzył się z Jeremym Stephensem.

Pojedynek nie trwał jednak nawet pół minuty. Rodriguez szybko trafił Stephensa przypadkowo w oczy. Dostał on dodatkowe pięć minut na dojście do siebie, ale wciąż nie mógł otworzyć oka i nie był w stanie kontynuować walki. Sędzia zadecydował zatem o no-contest, co wywołało spore oburzenie wśród fanów zebranych na trybunach. Rodriguez początkowo także był wściekły, ale przeprosił rywala za nieprzepisowy, aczkolwiek nieumyślny atak i poprosił, by doszło do ich kolejnej konfrontacji.

W co-main evencie po znakomitej walce Carla Esparza pokonała Alexę Grasso. Sytuacja w pojedynku wielokrotnie się zmieniała. Pod koniec Esparza wyszła ze sporych opałów, kontrując próbę zapięcia dźwigni. Natomiast ostatnie sekundy to była ostra wymiana ciosów.


Wyniki walk UFC ON ESPN+ 17:

Karta główna:

Yair Rodriguez  vs. Jeremy Stephens – no contest

Carla Esparza pok. Alexę Grasso przez większościową decyzję sędziów (28-28, 29-28×2)

Askar Askarov vs. Brandon Moreno – niejednogłośny remis (28-28, 29-28 Askarov, 30-27 Moreno)

Irene Aldana pok. Marion Reneau przez jednogłośną decyzję sędziów (30-26, 30-26, 30-26)

Steven Peterson pok. Martina Bravo przez nokaut w drugiej rundzie


Karta wstępna:

Jose Quinonez pok. Carlosa Huachina przez jednogłośną decyzję sędziów (30-27, 30-27, 30-27)

Kyle Nelson pok. Polo Reyesa przez nokaut w pierwszej rundzie

Angela Hill pok. Ariane Carnelossi przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie (Przerwanie przez sędziego)

Sergio Pettis pok. Tysona Nama przez jednogłośną decyzję sędziów (30-27, 30-27, 30-27)

Paul Craig pok. Viniciusa Moreirę przez poddanie w pierwszej rundzie (Rear Naked Choke)

Bethe Correia pok. Sijarę Eubanks przez jednogłośną decyzję sędziów (29-28, 29-28, 29-28)

Claudio Puelles pok. Marcosa Mariano przez jednogłośną decyzję sędziów (30-25, 30-25, 30-25)

 

Przeczytaj także: UFC rozwiązało kontrakt z Davidem Branchem!


Data publikacji: 21 września 2019, 22:42
Zobacz również
Ivan Erslan
fot.
Udostępnij:

Aktualności

Ivan Erslan (7-0) podpisał kontrakt z KSW i zadebiutuje podczas gali w Zagrzebiu 9 listopada.

Erslan to zawodnik wagi półciężkiej. W MMA zadebiutował dla Nokaut Fighting Championship w 2015 roku. Pokonał wtedy Mateo Piscka. Walczył głównie dla chorwackich organizacji. Ostatni pojedynek stoczył w maju bieżącego roku. Znokautował w pierwszej rundzie doświadczonego Rogera Carrolla na Final Fight Championship 37.

27-latek trenuje w American Top Team w Zagrzebiu. Jest do tej pory niepokonany.

Organizacja nie potwierdziła na razie tożsamości rywala Erslana. Ma zostać ogłoszona wkrótce.

Karta walk KSW 51:

Walka wieczoru | Main event

120,2 kg/265 lb: Mariusz Pudzianowski (12-7, 7 KO) vs Erko Jun (3-0, 3 KO)

Karta główna | Main card

73 kg/161 lb: Borys Mańkowski (19-8-1, 3 KO, 7 Sub) vs Vaso Bakočević (39-18-1, 22 KO, 9 Sub)

Walka o pas kategorii koguciej | KSW Bantamweight Championship Bout

61,2 kg/135 lb: Antun Račić (23-8-1, 13 Sub) vs TBA

65,8 kg/145 lb: Filip Pejić (14-2-2, 9 KO, 3 Sub) vs TBA

83,9 kg/185 lb: Aleksandar Ilić (12-2, 8 KO, 2 Sub) vs TBA

93 kg/205 lb: Ivan Erslan (7-0, 3 KO, 1 Sub) vs TBA

Przeczytaj także: Doniesienia: Szymański zawalczy z Pejiciem w Zagrzebiu?


Data publikacji: 21 września 2019, 15:33
Zobacz również
David Branch
fot. Zdjęcie: MMAWeekly.com
Udostępnij:

Aktualności

David Branch (22-6) nie przeszedł ostatnich testów Amerykańskiej Agencji Antydopingowej.

W próbce z 24 maja wykryto Ipamorelin, substancję będącą odpowiednikiem hormonu wzrostu. Tym samym USADA zawiesiła Brancha na dwa lata, a UFC natychmiast zareagowało rozwiązaniem kontraktu.

Amerykanina czeka teraz seria przesłuchań przed komisjami. Jeżeli decyzja USADA zostanie powstrzymana, to do klatki będzie mógł wrócić najwcześniej w drugiej połowie 2021 roku. Oznacza to, że będzie miał wtedy prawie 40 lat. Zawieszenie może równać się z końcem kariery Brancha w MMA.

Sam zawodnik skomentował sytuację poprzez Instagrama. Stwierdził, że „nie należy wierzyć we wszystko co się słyszy”.

https://www.instagram.com/p/B2kBNUhAhE6/

Brancha śmiało można określać za weterana MMA. Zadebiutował w 2007 roku. Szybko przeszedł do Bellatora, by po pięciu walkach podpisać kontrakt z UFC w 2010 roku. W czterech pojedynkach doznał jednak dwie porażki, co spowodowało jego zwolnienie. W 2012 roku związał się z organizacją World Series of Fighting. Po pięciu latach wrócił do UFC.

Co ciekawe Branch miał dwukrotnie okazje do konfrontacji z Polakami. W 2010 roku pokonał Tomasza Drwala na UFC Fight Night 22 przez jednogłośną decyzję. Z kolei w 2017 roku dzięki niejednogłośnej decyzji był lepszy od Krzysztofa Jotko na UFC 211.

Ostatnie dwie walki Brancha to porażki. Przegrał kolejno z Jaredem Cannonierem i Jackiem Hermanssonem. Miał  14 września zmierzyć się z Andrew Sanchezem podczas gali UFC w Vancouver. Został wycofany z rozpiski przez kontuzję. Wtedy nie podano jeszcze wyników jego testów antydopingowych.

Przeczytaj także: Dana White potwierdza: trwają prace nad Miocić – Cormier III


Data publikacji: 20 września 2019, 15:45
Zobacz również
DC Champ Champ
fot. Zdjęcie: bloodyelbow.com
Udostępnij:

Aktualności

Prezydent UFC – Dana White w jednym z ostatnich wywiadów potwierdził, że trwają pracę nad doprowadzeniem do trylogii Stipe Miocicia z Danielem Cormierem.

Stipe wraca do zdrowia. Ma kilka guzów i ran z ostatniego pojedynku. Czekamy aż się wyleczy i zrobimy trzecią walkę – stwierdził White w rozmowie dla „Barstool Sports”.

Cormier pozbawił Miocicia tytułu mistrza wagi ciężkiej przez nokaut w pierwszej rundzie na UFC 241. Do rewanżu doszło na UFC 241 w sierpniu. Tam Stipe odzyskał pas dzięki TKO w czwartej rundzie.

Po tym jak DC stracił pas przyznał, że potrzebuje czasu by zastanowić się nad dalszą karierą zawodniczą. Daniel wielokrotnie zapowiadał, że wraz z ukończeniem 40 lat będzie chciał odejść na sportową emeryturę. Do tej pory jednak nie zakończył definitywnie kariery. Wydaje się, że chce to wykorzystać Dana White doprowadzając do kolejnego starcia Cormiera z Miociciem.

Tymczasem niektórzy eksperci twierdzą, że na rewanż z Miociciem zasłużył także Francis Ngannou dzięki powrotowi na zwycięską ścieżkę. Jeżeli zatem Cormier nie będzie gotowy, to właśnie Kameruńczyk może być alternatywą.

Na razie White nie jest w stanie przewidzieć kiedy dojdzie do kolejnej walki Miocicia. Prezydent UFC chce, by Chorwat doszedł do pełnej sprawności.

Przeczytaj także: Jorge Masvidal o walce z McGregorem: UFC nie chce morderstwa


Data publikacji: 20 września 2019, 13:12
Zobacz również
Na tej stronie są wykorzystywane pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody przy korzystaniu z naszych serwisów. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki oraz akceptujesz naszą politykę prywatności.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.